homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Popielcowe wezwanie do pokuty i nawrócenia dotknęło wielu z nas z niezwykłą mocą. Jeśli nie przemówiły słowa Chrystusa, to przemówił popiół. Dwa tysiące lat temu Chrystus stawał przed ludźmi, ale i dziś też staje w poprzek i woła: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (por. Mk 1, 15). Sypany na pochylone głowy popiół jeszcze raz zawyrokował o znikomości wszystkiego, co stworzone i doczesne, ale także przypomniał nieprzemijalność tego, co zmartwychwstaje z Chrystusem. Popiół jest z palm zeszłorocznych, zwycięskich.
Ten gest rozpoczynający Wielki Post przypomniał, że zaczął się znowu trwający kilka tygodni wielkanocny czas pokuty. Dla wielu na nowo została otwarta droga do chrześcijańskiej wolności. Idącym bez celu, tym którzy zagubili sens istnienia, pomieszali dobro ze złem, doświadczyli goryczy grzechu i ciężaru winy, Kościół jeszcze raz proponuje: zacznijcie od nowa. I wie o tym każde dziecko wychowane w atmosferze chrześcijańskiej: kto chce zacząć od nowa, ten musi wyrzec się starego. „Starym” jest grzech, „nowym” jest łaska. Bóg jasno to określa, ale czy my wiemy, o co chodzi? W tej chwili każdy powinien sobie na to pytanie dać odpowiedź. „Starym” jest zło, „nowym” jest dobro.
Wyrzec się – to najpierw dokonać wyboru i podjąć decyzję. Popatrzeć Chrystusowi w oczy i powiedzieć: wierzę, ufam, miłuję. Tak. Może nie skojarzyliśmy sobie tego dość wyraźnie, że pokuta, do której wzywa nas Kościół w Wielkim Poście, jest wyznaniem naszej wiary wyrażającej pełną ufności miłość wobec Chrystusa jako Syna Bożego, jako Boga. Wolę Boga pełni bowiem tylko ten, kto wierzy, kto ufa Bogu i kto Boga miłuje. Tym samym tylko ten człowiek wolny jest od szatana i jego propozycji, a także wolny jest od siebie samego. Wolny naprawdę, bo prawdziwa wolność jest tylko wtedy, kiedy człowiek miłuje miłością Chrystusa.
Tak więc pokuta jest czymś niezwykle pozytywnym, uczy bowiem miłości Chrystusa, sam zaś okres Wielkiego Postu – okresem uprzywilejowanym, szkołą intensywnego uczenia się miłości Boga przez naśladowanie Chrystusa, zwłaszcza w Jego kondycji Boga Człowieka cierpiącego, i uczenia się tym samym pełnienia woli Bożej, o czym zapewniamy Boga każdego dnia, mówiąc „bądź wola Twoja”, kłamiąc często słowom; jest okresem czynienia dobra w labiryncie tego świata.
Ale aby to rozumieć i tak przeżyć okres Wielkiego Postu dany nam do dyspozycji i zadany jako dzieło do spełnienia, trzeba odkryć jeszcze głębsze warstwy tego niezwykle skondensowanego szkicu. Czyni to właśnie dzisiejsza liturgia Słowa. Przed chwilą został naszkicowany wizerunek, obraz, i trzeba go mieć stale przed oczami, jeśli się chce iść właśnie tak, jak to przed chwilą przypomnieliśmy.
Oto popatrzmy. W centrum obrazu jest scena kuszenia Chrystusa przez szatana. Dopowiada nam kronikarz, że wydarzenie miało miejsce po okresie czterdziestu dni pokuty i postu. Aluzja do wydarzeń, jakie zaszły po czterdziestu dniach zmagań Mojżesza z Bogiem na Synaju; aluzja do kuszenia ludu wybranego przebijającego się w ciągu czterdziestu lat przez pustynię do ziemi obiecanej. Czy trzeba dopowiadać, że jest tu wyraźna aluzja także do tego okresu danego nam teraz? Czterdziestodniowy post dla tych, dla których to coś znaczy! Dla tych, dla których jest to fikcja, też i to, co mówimy, nic nie znaczy.
A wielu z nas dobrze wie, że „przeciwnik” (1 P 5, 8), tak jak wtedy podchodził do naszego Pana i kusił, tak teraz podchodzi do Niego żyjącego w nas! Przecież wysłuchujemy Jego słowa, przyjmujemy Ciało Pańskie i wychodzimy w świat, w ten labirynt poddany inspiracji szatana. I chyba każdy z nas wie, że to zmaganie musi nastąpić. Albo... już nie nastąpi, bo zdobył on nas już od dawna i jest panem naszego życia, inspiratorem owej bezcelowości, owego chaosu, bezsensu i beznadziejności, ale także tego straszliwego głodu, który trawi wnętrzności tylu ludzi owym wielkim ogniem pożądliwości, spełnianych wciąż i nigdy nie zaspokajanych. Przecież właśnie tak jest zaprogramowany atak szatana wobec Chrystusa w kuszeniu opisywanym dzisiaj przez ewangelistę Mateusza.
Patrzmy pilnie na ten szkicowany obraz. Szatan podchodzi do Chrystusa, wycieńczonego pokutą za nas i za nasze grzechy, i mówi: „Powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem” (Mt 4, 3); „rzuć się w dół”, a aniołowie będą Cię nieśli na rękach (Mt 4, 6); oto patrz, dam Ci wszystkie królestwa świata, „jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt 4, 9). Oto kuszenie „pożądliwości oczu, ciała i pychy” (1 J 2, 16). Szatan przykłada do Boga kontekst antropologiczny, ten sam, który zastosował w raju wobec pierwszego człowieka. Myślał pewnie: jeśli udało się tam, to pewnie uda się i tu. On jeszcze nie wiedział, kim jest naprawdę Jezus Chrystus – był przecież w kształcie Człowieka.
Pamiętamy dobrze tę scenę w raju, która w szkicowanym przez nas obrazie tworzy dalsze tło wizerunku. Osobami dramatu są sam Bóg i człowiek, a także szatan wąż – słyszeliśmy przed chwilą opis tego wydarzenia – i ustalony przez Boga porządek, który został zakwestionowany przez szatana. Proszę dobrze patrzeć w obraz i wnikliwie analizować, o co idzie rzecz, na czym polega owa próba wolności, wobec której Bóg postawił człowieka i wobec której stoi każdy z nas po dziś dzień. Bóg dał ludziom wszystko. Zastrzegł sobie tylko jeden sekret. Była nim owa przestrzeń, jaka jest między Stworzycielem a stworzeniem, diastema, przepaść, która sprawia, że człowiek odczuwa brak pełnego „równouprawnienia”, partnerstwa, równości z Bogiem. Bóg zastrzegł sobie ów sekret, jak go zastrzega po dziś dzień, nawet wtedy, kiedy stoimy wobec Hostii i wiemy wszystko, bo wiemy, że to jest Ciało Boga, ale jest pewna przestrzeń sekretna: stoimy wobec misterium. Bóg chciał, by Bóg był Bogiem a człowiek człowiekiem.
Ale Bóg chciał ten sekret objawić, tylko inaczej, niż proponował szatan, zresztą przekraczając nawet ów układ, jaki sam stworzył w raju. Czyż – pytajmy głośno – to nie ów sekret, który miał być objawiony w Jezusie Chrystusie, Słowie Boga wcielonym, kiedy nadejdzie czas i kiedy Jezus Chrystus nie tylko odsłoni człowiekowi tajemnicę pełnego równouprawnienia (Ga 3, 26 27; 4, 4 7; Ef 1, 3 5), ale poda mu sposób na równouprawnienie, sposób przebicia się z niskości w świat Boga. I oto szatan pierwszym rodzicom mówi: Nie słuchajcie Boga (znamy to sformułowanie, powtarzane przez wieki!), zjedzcie owoc, a „tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 5). I opowiada kronikarz: „Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy” (Rdz 3, 6). I nie posłuchali Boga, ale posłuchali szatana, który tak przedstawił swoją propozycję. I zrodził się między Bogiem a człowiekiem, między człowiekiem a Bogiem grzech.
Kpią sobie dzisiaj ludzie z tej kategorii, totalnie jej nie rozumiejąc, albo opętani przez szatana kontynuują jego działanie w świecie. A Paweł, streszczając to wszystko, mówi krótko: „Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5, 12). Grzech to nie jest groteska, to nie jest śmiech, to nie jest chichot. Grzech to jest tragedia człowieka wyrażającego sprzeciw wobec Boga. Człowiek przez przyjęcie propozycji szatana preferuje uległość pożądliwości, którą niesie w sobie, ponad zobowiązującą moc słowa Bożego. Odtąd – nie trzeba na to dowodów – serce człowieka pełne jest cielesnych i perwersyjnych projektów. Jest to, co widzimy w świecie: uniwersalizm zła. Grzech jest wszędzie. Jerozolima zapomniała, że jej diadem jest diademem Boga Króla – tak byśmy mogli streścić wołania Proroków starotestamentalnych (Iz 28, 5; 62, 3; Lm 5, 1 18) skierowane do ludzi, aby się opamiętali. Prorocy stale wzywali do pokuty.
A kiedy przyszła konfrontacja szatana z Jezusem, zaczął się początek tej epoki, którą my tworzymy. W Chrystusie jest kuszony nowy Adam (1 Kor 15, 45), a w nas Chrystus – ponieważ rajskie „drzewo poznania dobra i zła” (Rdz 2, 9) Chrystus przekształcił przez krzyż w drzewo rodzące owoc Eucharystii. Owoc, wobec którego stoi każda kobieta i każdy mężczyzna, każdy człowiek wszystkich pokoleń i ras, żeby decyzję mówiącą o jego wolności, o wolnym wyborze podjął sam, mając za sobą doświadczenie wieków i mądrość – lub jej nie mając.
Cała historia Boga z człowiekiem nabiera nowego kształtu. Bóg przez Chrystusa mówi: „To jest Ciało moje, to czyńcie, bierzcie i jedzcie”. Nie jak w raju: nie jedzcie, bo zginiecie. Jedzcie! i będziecie wiedzieli, co jest dobrem i co jest złem. A szatan mówi: nie słuchajcie Boga, ale wsłuchajcie się w głos waszej krwi i waszego ciała, a będziecie jak Bóg, pustynia ziemi stanie się rajem i będziecie w nim robić, co tylko zechcecie.
My dobrze wiemy: uwiedziony przez szatana człowiek, który wybiera zło i szuka swojego dobra w stworzeniach „dobrych do jedzenia i rozkosznych dla oczu” (por. Rdz 3, 6), pomijając przy tym wolę Bożą, staje się człowiekiem grzechu okaleczonym w swojej wolności, i co gorsza, fałszującym naturalny porządek rzeczy, kiedy nazywa dobro złem a zło dobrem. Trzeba udowadniać, że tak jest?
I dopiero w tym kontekście widzimy, czym jest miłosierdzie Boga: że pozwala, aby człowiek jeszcze raz stanął wobec wyboru. Przestać solidaryzować się z wyborem, którego dokonał kiedyś Adam, sprzedać swoje dobra i pójść za Chrystusem, zaprzeć się samego siebie i z Nim dźwigać krzyż. Nawet dać się przybić do krzyża, aby z łotrem wejść do raju. Nie tego, który kiedyś nadejdzie i będzie na tej ziemi, który wciąż obiecują – ale tego raju, który obiecuje Bóg. Ten, który umarł i zmartwychwstał.
Na zakończenie popatrzmy jeszcze raz na scenę kuszenia. Szatan, zanim zaczął składać Chrystusowi kuszące propozycje, powiedział (i to jest puenta dzisiejszego rozważania): jeśli jesteś Synem Bożym... Te trzy propozycje rozpoczynają się ciągle tym samym zdaniem: „Jeśli jesteś Synem Bożym” (Mt 4, 3.6; Łk 4, 9). Moi drodzy, to jest ta złota nić, którą nam Kościół w Wielkim Poście kładzie w ręce: prawda o Chrystusie Synu Bożym. Nikt z nas nie pójdzie do konfesjonału, nikt z nas nie uklęknie przed Hostią, jeśli sam nie zada pierwszy pytania: Jezu Chryste, czy Ty jesteś Synem Bożym, czy Ty jesteś Bogiem Żywym? Jeśli to potrafi zrobić, wtedy wszystko jest proste i jasne. Wtedy życie na tym świecie, w tym labiryncie zła, może być życiem w raju utraconym, bo w Bogu bliskim człowiek odkrywa to, co utracił.
Tę prawdę musimy sobie w Wielkim Poście przybliżyć, musimy uczynić ją swoją. Musimy nią żyć, pogłębiać naszą wiarę w Syna Bożego obecnego na rajskim drzewie krzyża owocującym Eucharystią, wobec której klękamy i mówimy: „Chwała Tobie, Królu wieków. Chwała Tobie, Słowo Boże”1. Bądź wola Twoja.
(1987)
1 Aklamacje wielkopostne w śpiewie przed Ewangelią.
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz