homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Jak meteor świetlny lub obraz w kalejdoskopie przesunęło się obok nas, jeszcze raz w naszym życiu, uobecnione w liturgii misterium Bożego Narodzenia. Czy wpłynęło to na nasze życie? W jakiej mierze? Czy rzeczywiście podjęliśmy rzetelną refleksję, a po niej ustaliliśmy punkty rzetelnej odnowy? Czy też wszystko przesypie się jak piasek w klepsydrze?
Pomyślmy. Co zostało we wspomnieniach opiewanych przez nas drogich nam pasterzy, którzy w noc Bożego Narodzenia przyszli do stajenki? Co zostało w pamięci mędrców, którzy „powrócili do krain swoich” (por. Mt 2, 12)? Nie wspomina Ewangelia, żeby Jezus kogoś z pasterzy wybrał do grona Apostołów, ani o mędrcach nic nie mówi. Mówi o innych. Jaka jest intensywność tych przeżyć u nich – i u nas po dwóch tysiącach lat? U nich, kiedy patrzyli i dotykali; u nas, kiedy też patrzymy i dotykamy, ale w sposób sakramentalny? Jaka jest życiowotwórcza moc tego przeżycia, tego wspominania, tej anamnezy?
Oto problem. Rok rocznie, w cyklu dobrze nam znanym powracają i stają przed naszymi oczyma tajemnice z życia Chrystusa. I mają za cel nieustannie przybliżać nam, i coraz bardziej przybliżać nam Jego samego. Jego mądrość ma mieszkać w nas, coraz pełniej, tak jak nam dzisiaj przypomniał Syracydes: „Mądrość chlubi się pośród swego ludu. Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie” (Syr 24, 1.12). Błogosławiony lud, którego Panem Bóg jego (por. Ps 33, 12).
Mądrość Chrystusa ma zapuścić w nas korzenie, Słowo ma stać się w nas Ciałem, tak jak nam przypomniała Ewangelia. To znaczy, ma nas wewnętrznie tak przemienić, abyśmy jak Matka Jezusowa mówili Słowu: „niech się stanie” (Łk 1, 38). Żebyśmy umieli w szczegółach życia, w codzienności żyć tak, jak On chce, mówić: bądź wola Twoja, umieć ją rozeznawać i wypełniać.
Ewangelia dzisiejsza jeszcze raz, na zakończenie tego cyklu świątecznego, tekstem Ewangelii czytanym w Boże Narodzenie przypomina ten sam prosty schemat: poznać – przyjąć. „Świat Go nie poznał. A tym, którzy Go przyjęli, dał moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (por. J 1, 10.12). I do tego schematu, który jest nam już dobrze znany, Paweł dorzuca wspaniałe słowa z Listu do Efezjan. Daje nam niejako fundamentalny szkic, takie, powiedziałbym, memento dla swoich.
Lubimy otrzymywać takie lapidarne sformułowania, wskazówki, jak też lubimy znaczyć się jakimś wymownym i pełnym treści symbolem. Matka syna idącego z domu czy też kogoś wyjeżdżającego w dalekie kraje znaczy znakiem krzyża albo mu ten krzyż wiesza na piersi. I mówi: pamiętaj, żebyś nie zawiódł, żebyś nie zdradził, żebyś był wierny. Trzeba mieć taki symbol i taki zarys, żeby wchodząc w codzienność, tam gdzie można zapomnieć o najistotniejszych motywach i pójść na łatwy kompromis, nie zdradzić, żeby pamiętać, że i w najdrobniejszych rzeczach obowiązuje ten sam kodeks.
Właśnie taki fundamentalny kodeks w plastyczny sposób rysuje Paweł. Nie będę czytał tekstu, który przed chwilą usłyszeliśmy z ust lektora, ale ten tekst rysuje obraz bardzo wyraźny, który trzeba mieć przed oczyma, kiedy zaczynamy oddalać się od Jerozolimy w szarzyznę codzienności. Punktem centralnym jest zdanie: „Z miłości przeznaczył nas dla siebie” (Ef 1, 45). Weźmy roboczo poza nawias motyw najistotniejszy: „z miłości”; On „do końca umiłował” (J 13, 1), idąc na ziemię, idąc na krzyż. Ale skrót zapiszmy tak: „nas dla siebie”. Bardzo prosty i bardzo przejrzysty obraz. Wybrał (Ef 1, 4), powołał (Ef 1, 18), przeznaczył (Ef 1, 5), napełnił (Ef 1, 3) – to poznać! kapitalny zestaw coraz głębiej schodzących określeń rozświetlających mroki naszego umysłu.
Tak opisuje Paweł wybór dokonany przez Boga. To Bóg z miłości wybrał, powołał, przeznaczył, napełnił – to jest Jego dar. A człowiek musi ten dar również poznać, wybrać, umiłować. Legere, eligere, diligere. To jest ta troista, warstwa po warstwie idąca, najistotniejsza sprawa, która łączy człowieka z Bogiem. „Nie wyście Mnie wybrali – powiedział Jezus – ale Ja was” (J 15, 16). Człowiek, który zobaczy, że „On mnie”, stara się odpowiedzieć. I odpowiada – wtedy, kiedy poznał – poprzez wybór i umiłowanie tego, co wybrał. A kiedy wybiera i miłuje Tego, którego wybrał, Pana naszego Jezusa Chrystusa, staje się On na dolę i niedolę, na zawsze, w wielkie święta i na co dzień Tym, który nie zawodzi. I tym, który jest naszą Mądrością dla dokonywania prawidłowych wyborów i naszą Mocą do spełniania tego, co mamy spełnić, do końca.
Przypomniały nam właśnie ten schemat Święta, któreśmy przed chwilą zakończyli. Czyż nie przygotowywaliśmy się przez Adwent w duchu pokuty i w dzień Bożego Narodzenia nie spotkaliśmy Go w miłosiernym Bogu, w Dobrym Pasterzu, który nam przebacza? A przebaczył nam po to, by obdarować nowym życiem. Niewielu w naszej wspólnocie przystępuje do spowiedzi w tym kościele, ponieważ nie jest to kościół parafialny, ale już ci, których rozgrzeszałem w ten Adwent i przed tym Bożym Narodzeniem, mogliby razem ze mną powiedzieć: „dokonał wielkich rzeczy” (por. Łk 1, 49). Przebaczył i obdarzył łaską, nowym życiem. Nowym życiem, które jest owocem Jego Ofiary, i tej ze żłóbka, i tej z krzyża. I „obdarzył” (Ef 1, 6) mnie pokojem, i obdarzył mnie radością, weselem, i obdarzył mnie tym, co będzie treścią mojego życia na wieki.
Wielu z nas zasiadało do wieczerzy wigilijnej z tym głębokim poczuciem wesela i radości. I mówiło, i śpiewało: „Cóż oddam Panu za wszystko, co mi uczynił?” (por. Ps 116, 12). I pytało dalej: „Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?” Czego jeszcze? Czego na ten rok, który zaczynamy? Właśnie tego, co nam Święta przypomniały i to samo za chwilę przypomną Wielkanocne. A Paweł, kończąc ten wspaniały tekst, mówi: Padam na kolana i „proszę, aby Ojciec chwały dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych” (Ef 1, 1718), czym przeogromna Jego moc wobec nas (por. Ef 1, 19).
Tak Paweł prosił za wspólnotą efeską. A my dzisiaj moglibyśmy powiedzieć, przedkładając Bogu naszą modlitwę, każdy kolejno i wszyscy razem: „Wzywam Cię, «Boże mój, miłosierdzie moje», który stworzyłeś mnie i nie zapomniałeś o mnie, chociaż ja zapomniałem o Tobie. Wzywam Cię do duszy mej, którą przygotowujesz do posiadania Ciebie przez tęskne pożądanie, jakie w nią tchnąłeś”. W czasie tych Świąt przy Twoim żłóbku odżyłem jak żyzne pole, która na nowo okryło się zielonością (parafrazuję słowa św. Augustyna). Proszę – jak za chwilę powiem przed przyjęciem Komunii – abym nigdy nie oddalił się od Ciebie. Udziel mi pokory, cierpliwości i miłości w tworzeniu każdego dnia na Twoją chwałę. Amen.
(1981)
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz