homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Szatan kusi nas – jak rozważaliśmy to w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu – jak gdyby od zewnątrz. Wyświetla przed naszymi oczami barwny film, pokazując nęcące nas miraże. Ale on ma sprzymierzeńca w nas samych, bo to my godzimy się często na jego propozycje, przyjmujemy oferty, podpisujemy współpracę, oddajemy im nasze myśli, wolę, uczucia. Wchodzimy na drogę grzechu. Dokonuje się, poprzez takie przyświadczenie pokusom, scalenie (i to jest najistotniejsze) impulsów zewnętrznych z naszą wewnętrzną zgodą. Szatan podobnie kusił Chrystusa, ale Chrystus mu powiedział: idź precz! I poszedł. Wnętrze Chrystusa zostało nietknięte przez złego agresora. O przedziwna głębio wnętrza Boga Człowieka! Co sprawiło i co sprawia, że zło nie ma do Ciebie dostępu? Co jest ową sekretną mocą, że zło ucieka w zetknięciu z nią?
Jesteśmy tutaj na tropie najistotniejszego problemu dotyczącego prawdy naszego chrześcijańskiego życia. Kościół święty – wielki pedagog Chrystusa – poucza nas w Wielkim Poście, na czym ma polegać owa wewnętrzna odporność wobec wszelkiego zła, zagrażającego nam od zewnątrz i od wewnątrz. I co więcej, wskazuje nie tylko na jak gdyby nachylenie osi negatywne, ale i na ów apostolski dynamizm, który z tej wewnętrznej mocy się rodzi. Naśladujący Chrystusa nie tylko w dialogu z szatanem, ale oddany w pokornej posłudze urzeczywistnianiu woli Boga, zamiaru Boga na tej ziemi.
Bo bronić się przed złem to tylko część prawdy o człowieku. Czynić dobro, świecić światłem – to jest istotne zadanie. O tym nas uczy Jezus Chrystus swoją męką i śmiercią – aspekt obronny, i zmartwychwstaniem – aspekt dynamiczny, zwycięski, rozprzestrzeniający dobro, prawdę i piękno.
W danym nam w tym roku do przeżycia jeszcze raz w życiu (takie proste stwierdzenie, ale jak ciężkie w treści!) Wielkim Poście mamy przypatrzyć się naszemu chrześcijaństwu, pytając, jaka jest nasza relacja do Chrystusa. Może ona być zewnętrzna i powierzchowna; wielu przyznaje się do chrześcijaństwa, nie zdając sobie sprawy w ogóle, kim jest Jezus Chrystus i w co wierzą, i do czego się zobowiązują. Ale może ona być wewnętrzna i głęboka, wyrażona przez niezłomną wiarę i żarliwą miłość, odporność wobec zła i apostolski dynamizm miłości. Właśnie od owych więzi z Chrystusem zależy prawda naszego chrześcijańskiego życia. Prawda naszych moralnych postaw. Prawda o naszej nieprawości, grzechu naszym, czy o naszej duchowej mocy.
To tak jak w relacjach z ludźmi (tu mamy więcej doświadczenia): nasze kontakty są albo powierzchowne, albo sięgają głębszych pokładów. Iluż to ludzi porzucających swoje żony (jeden z przykładów) nie odkryło wpierw, że to oni sami powinni być porzuceni. Iluż to ludzi oskarżających Chrystusa i Kościół nie pomyślało przez moment, że to oni sami są Kościołem – ale dlatego, że nie zbliżyli się do Chrystusa, stali się, zamiast Jego apostołami, ropiejącą i gnijącą raną na Jego Ciele.
Dzisiejsze misterium Przemienienia Pańskiego urzeczywistnione jest wprawdzie przez Chrystusa, Tego który zwycięsko pokonał szatana, ale dotyczy nas, chrześcijan (zresztą wszystko, cokolwiek Jezus czyni, jest „dla nas i dla naszego zbawienia”). Ukazuje nam, że Chrystus pragnie podzielić się z nami ową sekretną mocą, jaką sam posiada, żebyśmy, mając do dyspozycji tych kilkadziesiąt lat życia, objawili Jego życie i Jego postawę wśród wciąż nowych sytuacji tego świata.
Zwróćmy dziś uwagę na kilka szczegółów z opisu misterium Przemienienia według św. Mateusza. Cud Przemienienia dokonał się na górze – mały szczegół, ale jakże znamienny – i po wtóre, w obecności wybranych uczniów. Powiada Mateusz: „Tam przemienił się wobec nich” (Mt 17, 2). Zaintrygowało mnie to jedno słowo: wobec nich, ante eos transfiguratus est. Chyba to, że przemienił się wobec nich, jak też i to, że „zaprowadził ich na górę wysoką” (Mt 17, 1), jest godne długich refleksji. Czyż wielu z nas nie zajmuje stanowiska wobec Chrystusa, wobec Eucharystii, wobec Jego miłości? To „wobec” od razu rysuje nam jak gdyby dystans, jak gdyby właśnie oglądanie filmu, tworzenie – jak to Merton powiedział – zapisków niezaangażowanego widza.
Co innego jest oglądanie pejzażu, a co innego wejście w akcję przygody! Nawet tysiąc obrazów (nam, ludziom epoki audiowizualnej wiele to mówi) wobec bezmiaru świata jest sumą kurzu, który może zaciemnić prawdę, jaką trzeba wydobyć przez wchodzenie w rzecz. Nie wystarczy oglądać, trzeba wejść w rzecz samą! A kiedy obrazy są za szkłem, to wejść w rzecz się nie da.
Znamienne jest dopełnienie zarysu misterium Przemienienia przez wprowadzenie do dzisiejszej liturgii powołania Abrahama, gdzie Bóg mówi: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca (i idź) do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12, 1). A Paweł, komentując Przemienienie i wydarzenie z Abrahamem, w Liście do Tymoteusza pisze: „Weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga, który nas wybawił i wezwał świętym wezwaniem” (2 Tm 1, 8 9). Każdy chrześcijanin jest „wezwany świętym wezwaniem” dla dokonywania tego, co Chrystus zapowiedział na Taborze, na górze Przemienienia, a spełnił na górze Golgoty: „przezwyciężył śmierć, a rzucił światło na życie i nieśmiertelność przez Ewangelię” (2 Tm 1, 10). Ewangelia jest opisem Taboru, Golgoty, Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia, spisanym dla nas.
Apel Ojca, z dzisiejszej Ewangelii, w sprawie Syna: „Jego słuchajcie!” (Mt 17, 5) trzeba czytać w tym kontekście; nie wystarczy stać „wobec”, nie wystarczy oglądać – trzeba Go słuchać. Sekretna moc chrześcijanina, stanowiąca o prawidłowym wniknięciu w istotę Chrystusowego zamiaru i sprawdzona w codziennym życiu – to miłość. Tym się legitymują chrześcijanie, a inni mówią: patrzcie, jak oni się miłują! to jacyś inni ludzie... Często nie mamy dokładnego obrazu, czym miłość jest. Na pewno nie jest czymś statycznym, jak sobie niektórzy wyobrażają, nawet wtedy, kiedy przyjmują miłość Boga w Komunii eucharystycznej w czasie Mszy, kiedy, paradoksalnie mówiąc, jakby ma się ją w sercu. Miłość nie wypełnia serc jak paliwo pojemnik, miłość objawia się w wysiłku, w pracy, w walce. Miłość nie jest podarunkiem dawanym próżnującemu, ale darem podanym wspinającemu się na szczyty. Weszli na górę Przemienienia, aby później mieć moc wejść na górę Golgoty.
Stąd też i wniosek przypominający niesamowitą prawdę: przekaz spraw najważniejszych – czy to w małżeństwie, w rodzinie, czy w wychowaniu, czy narodzie, czy w relacjach międzynarodowych, jak to skrótami mówimy – nie dokonuje się przez puste słowa, nawet nie w ogóle przez słowa, ale przez bezsłowie miłości. Same słowa nie mogą przekazać spraw najważniejszych. Sprawy najważniejsze może przekazać tylko miłość, my o tym dobrze wiemy. Wielkie misterium Przemienienia uczy nas wstępowania w trudzie na górę, drogą krzyżową, aby nas przemienił i przeniknął Chrystus, abyśmy byli z Chrystusem i w Chrystusie. Nie potrzeba dopowiadać, aluzje są bardzo wyraźne: ta przemiana dokonuje się przy naszej współpracy z męką Chrystusa uobecnioną w Eucharystii.
Aby objawić dokonany w nas przez Chrystusa podczas chrztu – bo to się zaczęło już wtedy – cud paschalnego przejścia przez śmierć do zmartwychwstania, przeprowadzający nas od grzechu do świętości, trzeba ożywić w sobie to, co w nas zostało złożone, i stale dopełniać tę pierwotną przemianę przez nieustanną współpracę z darem, który został nam dany.
Wielki Post to okres odkrywania głębi chrztu i przemienienia dokonanego na chrzcie w połączeniu z tą przemianą, jaka się dokonuje w sakramencie pokuty i poprzez Chleb eucharystyczny, gdzie cud przemiany chleba w Ciało Chrystusa dopełnia się przez cud przemiany tych, którzy przyjmują Jego Ciało. Jest to proces podobny do wchodzenia „na górę wysoką” (Mt 17, 1), gdzie jak chleb w Ciało, tak nasza miłość przemienia się w tę miłość, którą On nam daje, dając nam Siebie.
Jak głęboka musi być wiara, pełna ufności nadzieja i żarliwa miłość, żeby ten proces posunął się w tym roku o krok dalej! Dlatego z pokorą lud Boży modli się dzisiaj w kościele: „Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska według nadziei, którą pokładamy w Tobie” (Psalm responsoryjny). Kto nie ma nadziei, kto się nie spodziewa, kto nie pragnie tego cudu – ten go nie doświadczy.
(1984)
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz