ROK C
Pierwsze czytanie: Rdz 15, 5-12.17-18
Drugie czytanie: Flp 3, 17 – 4, 1
Ewangelia: Łk 9, 28-36
Coraz głębiej, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, zanurzamy się w pełne niezwykłej treści wielkanocne misterium Chrystusa. I staramy się czynić je naszym. Czyli jeszcze raz w życiu z pełną świadomością pragniemy w nim uczestniczyć. I to tak, aby nasze życie stawało się coraz bardziej świadomą cząstką losu Chrystusa. Cząstką Jego życia na drodze krzyża – takim jest nasze życie – ale też i cząstką Jego życia w Jego zmartwychwstaniu – takim zaczyna być nasze życie, jeśli żyjemy po chrześcijańsku. „Jako rzeźbiarz pracuje w materii – pisze Norwid – ażeby materią być przestała, tak i w czasie Historia też pracuje człowieczymi ramiony, aby czasem być przestał, aby tenże w wieczność się wypełnił”[1]. My, rzeźbiarze historii (wielkie słowa!), ale na pewno żyjący w czasie, doświadczamy tego w codzienności przemijania. Zmieniający się w rytmie powszedniości i świąt, pracujemy (albo nie!), aby czas w wieczność się zmieniał. „Pod dłutem zwieczniają się chwile”[2].
Czy absorbujące nas bez reszty życie „tu i teraz”, sprawy bieżące, czy rzeczywistość taka, jaka jest, nie niszczy i nie zatraca w nas tej transcendentnej perspektywy? Ileż to razy, jak często (brzmi to jak rachunek sumienia) myśl o osiągnięciu spektakularnego sukcesu, załatwienia bieżących interesów, troska o uzyskanie egoistycznych korzyści lub wygody pozbawiały nas tej cichej radości, jaka promieniuje ze zwycięstwa nad śmiercią, i tej świadomości, że to zwycięstwo następuje w Chrystusie, a tym samym świadomości, że przemijalność ludzkiego życia jednak ma sens.
Czy więc bez tego dalekowzrocznego widzenia można naprawdę skierować uwagę i rzetelne wysiłki ku każdemu pyłowi dnia każdego? Czy tu nie popełniamy zasadniczego błędu? Czasem tak patrzymy w proch ziemi, że kurz zasłania nam oczy i nie widzimy nic więcej. A przeciwnie, ci którzy widzą daleko i widzą kres- – z czcią patrzą w każdy najdrobniejszy szczegół. O, błogosławiona liturgio Kościoła świętego, która nas nieustannie wyprowadzasz i wprowadzasz, jak Bóg swój wybrany naród: wyprowadzasz z ziemi grzechu i wprowadzasz do ziemi świętości. Wyprowadzasz z ciasnego kręgu bezsensu i wprowadzasz, ale też doprowadzasz do czytelnego celu i kresu.
Wielki Post każe nam przygotowywać się do misterium śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Dla wielu z nas może to być banalne. Dla wielu to jest nasze „być nie być”. To właśnie: odczytać Boski plan dziejów ludzkich i wszystkie realizacje podporządkować temu planowi, i zrealizować je według ewangelicznych norm! Przypominać sobie wciąż w czasie Wielkiego Postu nasze ostateczne „skąd” i nasze ostateczne „dokąd”, ów transcendentny wymiar, który widzi się z perspektywy, nasz prawdziwy punkt wyjścia i nasz prawdziwy punkt dojścia – aby prawdą stało się to, co jest w środku: całe nasze życie, które wtedy jest kłamstwem i fałszem, kiedy nie wiemy, skąd naprawdę wychodzimy i dokąd naprawdę zmierzamy. Bo „ilekroć się z fałszywego – jeszcze raz odwołajmy się do Norwida – wychodzi punktu, tylekroć i punkt dojścia nie może zadowolnić”[3]. I dodaje[4]: „Nikt nic z Polakami nie zrobi, kto nie weźmie tak [jako punktu wyjścia] zakonu starej Rzeczpospolitej, jak Chrystus Pan wziął zakon Mojżeszowy” za punkt wyjścia.
Ale my sięgnijmy do warstwy jeszcze głębszej. Bo ta ilustracja jest czytelna sama w sobie, ale czytelniejsza jest jeszcze, jawiąca się przed nami tajemnica Przemienienia Pańskiego, ukazana w drugą niedzielę Wielkiego Postu jako cel ostateczny uczniów Chrystusa. Jak inaczej wyglądałoby życie w tej pierwszej warstwie, gdyby więcej było wśród nas ludzi przemienionych na Taborze!
Słuchajmy: „Nasza ojczyzna jest w niebie” (Flp 3, 20a). Dla kogo ojczyzna jest w niebie, dla tego też i ta ojczyzna jest bezcennym skarbem. Ale posłuchajmy, co Paweł mówi dalej do Filipian: „Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujmy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone (punkt wyjścia) na podobne do swego chwalebnego ciała (punkt dojścia), tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto, bracia umiłowani, stójcie mocno w Panu” (Flp 3, 20b – 4, 1).
A jeśli nie stoicie mocno w Panu, jeśli zerwaliście przymierze z Bogiem, jeśli zatarł się w mgle i w kurzu cel ostateczny i jeśli nie widać dobrze punktu wyjścia, a tym samym zatraca się sens codzienności – w czasie Wielkiego Postu ponownie, jak onegdaj do Abrahama (słyszeliśmy dzisiaj ten opis), mówi Pan, teraz: „Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego (punkt wyjścia), aby ci dać ten oto kraj na własność (punkt dojścia)” (Rdz 15, 7). Jaki kraj? Królestwo Boże – bo to jest cel ostateczny, który się staje na tej ziemi, już teraz! – ale „nie samowolą i swawolą, ale wolą ludzką do woli Bożej przypadłą ożywione” (tym razem Krasiński). Kraj, gdzie pracuje się ludzkimi ramionami, aby wieczność osiągnąć, aby się wypełnił wiecznością. Aby ludzie w nim przemieniali się mocą Boga, jak Jezus na Taborze.
Czy znając cel, przypominając go sobie i odświeżając, zdmuchując kurz z jego niewyraźnego widzenia – mamy w ręku środki, którymi taki cel się realizuje? Wielki Post! Dzwony dzwonią na rekolekcje. Słowa uderzają w sumienia, domagają się metanoi, przemienienia, jak na górze Tabor. „Usłysz, o Panie, kiedy głośno wołam, zmiłuj się nade mną i wysłuchaj mnie. O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza». Będę szukał oblicza Twego, Panie. Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy, nie odtrącaj w gniewie Twojego sługi. Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj” (Psalm responsoryjny).
Wpatrzmy się w tym Wielkim Poście tak w oblicze Chrystusa umęczonego, ale i zmartwychwstałego, byśmy wszystkie pyłki tej ziemi czcili i odczytywali w prawdzie. I służyli – Bogu a z Nim razem ludziom.
(1983)
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz