homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Wprowadzenie do Mszy świętej:
Przekroczyłeś drzwi świątyni. Czy wiesz o tym, że Bóg jest tu? Jest wszędzie, a tu jest w sposób szczególny. Za chwilę będzie w krążku Chleba. Pokażemy ręką i powiemy: tu jest Bóg! Wierzysz w to? „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają” (por. Mt 5, 8). Po to uczestniczymy we Mszy świętej, w Eucharystii, aby wyznając grzechy otrzymać przywilej oczu patrzących poza kształt chleba, by odkryć obecnego Boga. Kto żyje w grzechu, niech nie rości sobie pretensji, że nie widzi, że jest ślepy... Prośmy o przebaczenie, abyśmy godnie czynili to, co rozpoczynamy.
Homilia:
Zanim zacznę homilię, krótka informacja o przygotowaniu dorosłych do chrztu. Przez gardło nie może przejść, że Polska zaczyna być ziemią pogańską, ale prawda jest twarda i bezwzględna, ludzi nie chrzczonych jest dużo. (Zresztą „nieochrzczony” to jest pojęcie graniczne, dotyczące sytuacji na antypodach wiary chrześcijańskiej. Jest wielu ochrzczonych, którzy nic nie wiedzą o chrześcijaństwie, nie znają Eucharystii; są bierzmowani, którzy Eucharystii nie znają. Więc próbujemy tym ludziom pomóc, w cztery oczy z nimi rozmawiać, lub też głosimy dla nich osobne nauki).
Ale nawiązując do katechumenatu: właśnie rozpoczęcie oficjalne jest w przyszłą niedzielę, trzydziestego września. Rozpoczynamy zwykle roczny cykl katechez i obrzędów chrześcijańskiej inicjacji w dzień św. Michała[1], ale w tym roku próbujemy to złączyć z niedzielą, ponieważ większość tych katechumenalnych wtajemniczeń (słowo też wieloznaczne) dokonuje się na oczach wspólnoty ludzi wierzących. A więc jest już ostatni tydzień wpisów. Szczegóły jeszcze w gablotach w przedsionku, w zakrystii. Za tydzień rozpoczęcie!
Proklamowane przed chwilą słowo Boże, odczytane w liturgii, jest aktualne po dziś dzień. Aktualne, to znaczy skierowane do nas. Do mnie i do was. Mówimy często tak: my, ludzie schyłku XX wieku. Dumniej to brzmi: stojący u progu trzeciego tysiąclecia. Ale można, wsłuchując się w to orędzie do nas skierowane, powiedzieć: my, ludzie stojący «na rynku chwili obecnej». Na rynku chwili obecnej, kiedy mimo zmieniających się form treści istotne są te same. Pomimo tej wielkiej wrzawy, która jest dokoła, dobro jest dobrem i pozostanie dobrem, zło jest złem i pozostanie złem. Tak jak Bóg jest Bogiem a szatan szatanem. Pomimo, że będzie się chciało tym wszystkim manipulować i robić to, co się robi, tu i ówdzie.
Weźmy taki przykład. Termin „nomenklatura” (od słowa nomen, po łacinie imię, nazwa – jakakolwiek, ta, tamta, późniejsza). Od tysięcy lat pojawiają się nowe nomenklatury czyli nazewnictwa: techniczna, medyczna, humanistyczna, komputerowa. A dziś nadano temu słowu znaczenie obraźliwe, dziś ten termin oznacza grupę ludzi uprzywilejowanych, wyznaczanych przez rządzących na intratne stanowiska. „Demokracja” – termin, którym się ludzi wciąż świeci w oczy, a który mówi o pewnej obywatelskiej postawie, o określonym społecznym ideale funkcjonowania państwa. Proszę posłuchać (Witwicki we Wstępie do Protagorasa Platona[2]): „Demokratyczny ustrój i w Atenach polegał na tym, że byle kto decydował o byle czym. Musiał sobie tylko umieć zdobyć «zaufanie» współobywateli, a zdobywało się je i w Atenach porywającymi przemówieniami. Prawda nie wszystkich porywa i nie wszystko co porywające jest prawdziwe”.
Oczywiście, to było o demokracji sprzed trzech tysięcy lat. Zostawmy to zdanie bez komentarza. I jeśli powiemy, że dziś zauważamy pewne podobieństwo do tamtych czasów, to weźmy do ręki Norwida (dawno już go tutaj cytuję): „Nie trzeba siebie, wciąż siebie, mieć środkiem, / By, mimowiednie, się nie stać wyrodkiem – / Nie trzeba myśleć, że jest podobieństwo / Być demokratą – bez Boga i wiary...”[3].
Na «rynku chwili obecnej» oprócz tego hasła jest wiele innych haseł. (Może jeszcze przez moment – to wstęp jest). „Wrzesień”. Wrzesień wojny zostanie do końca u tych, którzy przeżyli czy wiedzą jeszcze o nim z relacji świadków, głęboko zapisany w pamięci. Kiedyś – wojny zbrojnej. Teraz – wrześniowej wojny‑debaty nad nienarodzonymi. Proszę zastanowić się, czy to nie jest groźniejszy symptom niż ten, kiedy jawnie wrogowie stają naprzeciw siebie. W każdym razie wobec tej wrzawy, wobec tej kłótni, wobec tych niejasności, ale i wobec tych wysiłków, wysiłków ludzi odpowiedzialnych i uczciwych – co my?
Jeszcze raz krótko Norwid (ciąg dalszy tamtego wiersza): „Nie trzeba kłaniać się Okolicznościom, / A Prawdom kazać, by za drzwiami stały; / Przedawać laury starym znajomościom, / Myśląc, że dziejów-rytm zgłuszą tymbały!”. Prawdy nie zagłuszy nikt. I my wiemy, że kto ma odwagę wypowiedzieć słowo „prawda”, a jest ochrzczony w imię Trójcy Przenajświętszej, dla niego prawda to Chrystus. Nie mów, że masz sumienie ukształtowane na prawdzie – jeśli jesteś ochrzczony – jeżeli prawdą twego sumienia nie jest Chrystus. Ze wszystkimi konsekwencjami. Nie tylko z przekazaniem pocałunku pokoju na oczach tłumów. Życie Chrystusa sięga do dna duszy. Sięga do każdej myśli, do każdego drgnienia serca, do każdego wyrazu ludzkiego w czynie ludzkim. Inaczej jest fasada, która wprowadza w błąd.
Po tym dłuższym wstępie przejdźmy teraz do dzisiejszej proklamacji, przejdźmy do słów, które Kościół nam dzisiaj przekazuje, do słów Chrystusa. Schemat czy struktura tego rozjaśniającego napomnienia – tak je nazwę – rozjaśnia nam właśnie te sprawy, które były opisywane we wstępie, i jest bardzo prosta.
Patrząc na pierwszą warstwę schematu tego, cośmy tutaj dzisiaj usłyszeli, cośmy otrzymali jako porcję do refleksji i jako inspirację do naszych przemyśleń i czynów: Ewangelia mówi o Chrystusie, który szuka. Szuka stojących na «rynku chwili obecnej». Są tutaj obok bezrobotnych (słowo to nabiera ciężaru) próżniacy. „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” (Mt 20, 6), próżnując przez cały dzień? Izajasz prorok dopełnia tego obrazu: „Szukajcie Pana. Wtedy Go szukajcie, kiedy On jest blisko i kiedy pozwala się znaleźć. Wzywajcie Go!” (por. Iz 55, 6). Jest takie chińskie przysłowie: „Nie szukajcie, bo i tak was znajdą”. Są ludzie, którzy wciąż stoją na «rynku chwili obecnej», bezrobotni i próżniacy, którzy myślą, że wystarczy stać. Nie wystarczy.
I zakończenie tego schematu dzisiejszej proklamacji ewangelicznej jest niezwykle mocne: „Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu” (Iz 55, 7). Jak hojny jest Bóg w przebaczaniu, domagając się nawrócenia i przyjścia do źródła prawdy, widzieliśmy w bulwersującej konkluzji Ewangelii. Robotnikom godziny trzeciej, robotnikom godziny szóstej, robotnikom godziny dziewiątej i robotnikom godziny jedenastej – dał tę samą zapłatę. Tego nikt nie robi. Żadna demokracja nie dystrybuuje tak darów i nie rozumie tak sprawiedliwości. Tak rozumie Chrystus. Tak czyni Bóg, który jest Bogiem sprawiedliwym. Który „Syna dał” (J 3, 15), aby wypełnić te wszystkie braki przez ofiarę Syna, dzięki któremu dystrybucja odbywa się w taki sposób.
Ale proszę się zatrzymać na tym środkowym zagadnieniu. Bóg szuka – szukajcie Go. To ma doprowadzić do spotkania. To właśnie, co jest wewnątrz tego podwójnego zbliżania się ku sobie, nazywamy spotkaniem. Spotkanie się dwu szukań, spotkanie dwóch szukających. Paweł mówi, co jest owocem tego wstrząsającego spotkania, kiedy człowiek spotka Boga. Kiedy Bóg dopadnie człowieka i stratuje[4] go czasem. Kiedy podniesie się z prochu ziemi i spadną łuski z jego oczu, i zobaczy wreszcie, że w krążku Chleba jest Bóg. „Dla mnie żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk” (Flp 1, 21). To jest owoc spotkania. To jest epilog spotkania dwu szukań: dla mnie żyć to Chrystus!
Na tym tle rozwiązuje się bolesny casus chrześcijaństwa fasadowego, powierzchniowego. I na tym tle rodzi się problem chrześcijaństwa autentycznego, prawdziwego: po prostu konieczność zobaczenia odpowiedzialności za swoje chrześcijaństwo na tym zakręcie dziejów. Odpowiedzialności za chrześcijaństwo integralne, które oparte jest nie na fasadach, chorągiewkach i sloganach, ale sięga wnętrza.
Przed chwilą zapukał do mnie do mieszkania młody człowiek. Chciałby do bierzmowania (głosimy to wszem wobec, że w naszym kościele tym się zajmujemy). Lat dwadzieścia cztery, za miesiąc ślub. „Może by się dało, żeby dostać kartkę do bierzmowania”. Mówię mu: „No a byłeś na katechizacji?” „Nie, przez całe życie nie chodziłem”. To jest tak zwany „tylko ochrzczony”, potem doprowadzony tylko do Komunii i nic poza tym. „Może by się dało jednak, proszę księdza, za miesiąc tę kartkę?” „Nie, nie da się – mówię mu. – Co najmniej rok dialogu. Ciesz się, żeś spotkał człowieka, który chce cię wziąć na barki i zacząć wreszcie – wreszcie! – pracę nad autentycznym chrześcijaństwem”... Ilu takich jest, którzy nie rozumieją niczego! I pewnie, kiedy odszedł, powiedział: biurokracja kościelna! A ilu takich jest, którzy idą do ślubu i wyznają powierzchownie swoje grzechy, żeby dostać kartkę do ślubu po spowiedzi. A potem, gdy dziecko idzie do Pierwszej Komunii, idą drugi raz (albo już nie).
I co? Z tym idziemy do konfrontacji z neopogaństwem? Z całym światem, ze wszystkimi religiami świata, które mają głęboki etos i w wielu wypadkach przewyższają nas moralnością? To Zachód dał im i daje zło, przed którym się jeszcze dzisiaj bronią. Postchrześcijańskie kraje są tą dżumą współczesną, która niszczy świat. To trzeba sobie jasno powiedzieć!
I na tym tle widać, co znaczy: moim życiem, dla mnie życiem jest Chrystus. Widzicie, czemu ciągle mówimy: patrz na ołtarz, tu jest w Hostii Bóg. „Kto pożywa Ciało moje i pije moją Krew, we Mnie mieszka, a Ja w nim” (por. J 6, 56). Ja, który jestem Prawdą (J 14, 6), staję się twoim sumieniem, Ja żyję przez ciebie, moje czyny (mówi Chrystus) mają się objawić w tobie (por. J 6, 57).
Teraz tylko taki rzut oka na koniec do tego, co nam przywołuje termin „demokracja”, do tego, co nam przywołuje termin „wrzesień”. Do wychowania i religii w szkole, i bezwzględnej wartości życia ludzkiego nienarodzonych. I dopiero na tym tle widać to ostatnie zdanie dzisiejszego Izajasza: „Bo myśli moje (mówi Pan) nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi” (Iz 55, 8‑9).
Kiedyż wreszcie chrześcijanie, którzy mają być świadkami chodzenia drogami Boga, którzy mają być „światłem świata” i „solą ziemi” (Mt 5, 13‑14), będą swoim życiem wyznawać, że „Pan bliski wszystkim, którzy Go wzywają” (refren Psalmu responsoryjnego), a zwłaszcza bliski ich życiu. Widać, że żyją Panem. A świadectwem tego życia jest miłość – taka ze stygmatami ukrzyżowania.
(1990)
[1] Czyli 29 września, kiedy przypada święto Świętych Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała; św. Michał Archanioł jest patronem bł. Michała Giedroycia, który w kościele św. Marka w Krakowie patronuje Ośrodkowi Katechumenalnemu.
[2] Platon, Protagoras (Władysław Witwicki, Wstęp), Warszawa 1958, s. 15.
[3] Cyprian Kamil Norwid, Początek broszury politycznej..., w: Cyprian Norwid, Pisma wszystkie, dz. cyt., t. 2, s. 98‑99.
[4] „Uciekałem przed Tobą w popłochu, / chciałem zmylić, oszukać Ciebie – / lecz co dnia kolana uparte / zostawiały ślady na niebie. / Dogoniłeś mnie, Jeźdźcze niebieski, / stratowałeś, stanąłeś na mnie. / Ległem zbity, łaską podcięty, / jak dym, gdy wicher go nagnie. / Nie mam słów, by spod Ciebie się podnieść, / coraz cięższa staje się mowa. / Czyżby słowa utracić trzeba, / by jak duszę odzyskać słowa? / Czyli trzeba aż przejść przez siebie, / Twoim słowom siebie zawierzyć – / jeśli trzeba, to tratuj do dna, / jestem tylko twoim żołnierzem. / Jedno wiem, i innych objawień / nie potrzeba oczom i uszom – / uczyniwszy na wieki wybór, / w każdej chwili wybierać muszę”. (Jerzy Liebert, Jeździec; w: Pisma zebrane, Warszawa 1976, tom 1, s. 157).
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz