ROK B


Pierwsze czytanie: Mdr 7, 711

Drugie czytanie: Hbr 4, 1213

Ewangelia: Mk 10, 1730

28 NIEDZIELA ZWYKŁA

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

12 października 2024

Wprowadzenie do Mszy świętej:

            Pieśń treścią i melodią wprowadza nas w sytuację tego, co czynimy. „Ojcze – mówimy do Boga, jak powiemy przed Komunią świętą – ześlij nam swoje święte zmiłowanie”. My wiemy, każdy kto tu jest, czego ma dotyczyć to zmiłowanie: niesiemy w sobie nasz grzech, często naszą nieprawość.

            Zmiłowaniem Ojca jest Syn Boży, który umiera za nas na krzyżu. A Msza daje nam dostęp do owoców Męki, włącza nas w nurt dynamiki zbawienia. Kto przyjmie Komunię świętą w czystości serca podczas Mszy, uczestniczy w losie Chrystusa, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Dlatego prosimy o przebaczenie, czynimy pokutę, wyznajemy grzechy, aby dostąpić zmiłowania Boga.

Informacja:

            (...) Jeszcze słowo o katechumenacie. Wiadomo, o tym dużo mówimy, jest w naszym kościele też i ten wątek. Przygotowujemy tutaj ludzi dorosłych do chrztu i ludzi dorosłych ochrzczonych do Pierwszej Komunii świętej. Jest takich wielu w naszej Ojczyźnie. Ludzi, którzy przeżywają religijne kryzysy, chcą poznać,  poznać  Boga.

            Krótkie zdanie, ile w nim warstw! Deus semper maior. Kto mówi, że zna Boga, prawdopodobnie wcale Go nie zna, Bóg jest już „Kimś dalej”, ucieka z rąk i z umysłu. A tylu ludzi chodzi po świecie, jakby wszyscy wiedzieli, jak to jest. Pomagamy w tym i prosimy też wspomagać, modlitwą przede wszystkim. Bo przejście z niewiary do wiary to jest wielka sprawa. W czwartki są katechezy ogólne o 18.30, a poza tym spotkania tygodniowe z katechistami, już w cztery oczy. Każdy może, jeśli ma trudności, prosić o pomoc. Wielu młodszych i starszych, którzy nie mieszczą się w ramach nauczania systematycznego, szuka. Zapraszamy.

            Będziemy również w naszym kościele prowadzić w tym roku, raz na miesiąc, katechezy dla tych, którzy już w Eucharystii znaleźli Boga (afisz na zewnątrz kościoła mówi dokładnie o datach), na temat: „Chrystus Mistrzem naszego życia”. Zamiast szukać duchowych mistrzów czy duchowych przewodników u guru hinduskich – najpierw dogłębnie poznaj religię, w której się wychowałeś, zapytaj, kim jest Chrystus i co jest „dalej”: jaka jest droga od Eucharystii do wnętrza Trójcy.

Homilia:

            W tym rozgardiaszu tego świata, tego dziesięciolecia przed rozpoczęciem nowego tysiąclecia chrześcijaństwa, pada wciąż na nowo stawiane przez każdego pytanie: jak żyć? Zanim cokolwiek poznamy i odkryjemy, zanim jakąkolwiek podejmiemy decyzję, powinniśmy postawić pytanie, jak to ma być  naprawdę.

            Już stało się obiegowym to zdanie Papieża sprzed kilku lat, że  bez Chrystusa  nikt nie zrozumie w pełni prawdy życia[1]. Kto nie chce się z tym zgodzić, niech żyje sam. Są ludzie, którzy mówią pod koniec życia (jak czasem wzywają nas do umierającego): „Proszę księdza, mnie się życie nie udało”. Przeciwieństwem nieudanego życia jest życie  udane.  Kiedy jest życie udane? Wszyscy pretendują do tego, że wiedzą, jak to się tworzy życie udane. Ile systemów wychowawczych proponuje to czy tamto. Ile ideologii, ile systemów filozoficznych. Każdy wie. Mniej więcej. I każdy eksperymentuje. Dzisiaj zaczynają nas zasypywać ideałem wychowania „człowieka sukcesu”. Też zaraz pada pytanie, co jest tym prawdziwym sukcesem. Kiedy człowiek już nie podlega procesowi wychowania, tylko dokonuje autoedukacji, samowychowania, kiedy jest za to sam odpowiedzialny, też ma prawo i musi to pytanie sobie zadać: co jest tym prawdziwym sukcesem?

            Dzisiaj – jak przedtem i jak będzie za chwilę – podsuwa się takie klucze-slogany; dzisiaj to szukanie sukcesu łączy się często z drugim słowem: „biznes”. Nawet takie widziałem skojarzenia, które się pisze wielkimi literami: „biznes i Ewangelia”. Także wielu ludzi, których nie interesuje Ewangelia, kładzie nalepkę na swój szyld: reprezentujemy katolicką naukę społeczną Kościoła. Często są to puste hasła. I wabiki. Ale to nie jest błaha sprawa. Bo tak wejdźmy do przeciętnego naszego domu, gdzie rodzice – jeśli jeszcze mają wpływ na życiowe ukierunkowanie swoich dorastających dzieci – zawsze by chcieli dać im taką receptę, żeby portfel był pełny i żeby byli samodzielni przynajmniej (przynajmniej, bo tak myślą najczęściej) w sprawach materialnych. Biada, jeśli najczęściej! Tragizm się zaczyna, kiedy ta dominanta przeważa wyraźnie.

            I na tym tle widać: należy pójść do Chrystusa.

            Jeśli ktoś jest uczniem Chrystusa, to jak może realizować inną propozycję aniżeli ta, jaką daje Mistrz? Chrystus Mistrzem mojego życia. Chrystus mi pisze plan, Chrystus mi ukazuje cel. Chrystus mi daje pchnięcie, impuls, dzięki któremu mają się kształtować moje wartościowania, moje wybory, moje decyzje życiowe. Nawet wtedy, gdy pozornie wydaje się, że to nie tak. Że to nie przystaje do tego, co świat głosi. Zresztą chrześcijaństwo nie przystaje do tego, co świat głosi – jeśli to jest autentyczne chrześcijaństwo.

            W Kazaniu na Górze, gdzie Chrystus szkicuje swoim uczniom program życiowy, mówi tak: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6, 24). Człowieku, który tak chcesz scalać Ewangelię i biznes – uważaj! Uważaj, żebyś nie wszedł w konflikt z Mistrzem. Albo „wypisz się”, jak to się mówi, i przejdź na drugą stronę. Mówi dalej (znowu te szokujące Chrystusowe zdania! oczywiście, ja też rozumiem, co znaczy otrzymać na miesiąc niecały milion[2] i siedzieć cicho... rozumiem... ale Chrystus mówi): „Nie troszczcie się zbytnio o to, co macie jeść, co macie pić, bo o to poganie się troszczą. A wy szukajcie najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości jego” (por. Mt 6, 25.32‑33a).

            Ryzykuje, że przegra życie, kto nie szuka królestwa Boga, a zwłaszcza, gdy nie szuka „najpierw”, przed wszystkim innym. Ten, kto  najpierw  zacznie szukać królestwa i gotów jest wejść w los Chrystusa, łącznie z krzyżem, wie, co to znaczy „nie troszczcie się”, gdzie jest ta dominanta istotna. „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, które mól żre i rdza, i złodzieje kradną. I wciąż starajcie się najpierw o królestwo Boże, a wszystko będzie wam dodane” (por. Mt 6, 19‑20.33b).

            Właśnie, wiedzieć, że to wszystko, co stanowi o sukcesie, o życiowym sukcesie – to jest dodatek. Widzi się to wyraźnie w momencie śmierci, kiedy już nie ma flirtu z niczym. Ani ekonomia, ani polityka, ani mądrość. Wszystko staje u swego kresu i zaczyna się to „przez Chrystusa”: skarb. W tej konwencji jest dzisiejsza wypowiedź Chrystusa, której przed chwilą tutaj wysłuchaliśmy, a do której dodam kilka słów komentarza. Odpowiadając na pytanie człowieka, który przyszedł i zapytał: „Co mam czynić (ale już wiedział, że obok życia doczesnego jest życie wieczne), co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” (Mk 10, 17), Jezus mówi: „Zachowuj przykazania” (por. Mk 10, 19).

            Proszę dobrze słuchać! Zachowuj przykazania. Tych dziesięć, które przypomniał Papież narodowi polskiemu na tym zakręcie dziejów. A ten odpowiada: „Te zachowuję od dzieciństwa” (por. Mk 10, 20). Są tacy, którzy nie zachowują, ani od dzieciństwa, ani teraz. Ani nie chcą teraz zachowywać. Dekalog nadal jest drapieżnie podważany. Ale tutaj nie ma co dyskutować. Uczeń Chrystusa wie, że to jest minimum sine qua non. Lecz proszę słuchać dalej. Chrystus mówi do tego, który publicznie wyznaje, że zachowuje przykazania: „Jednego ci brakuje. Sprzedaj wszystko, co masz, i chodź za Mną” (Mk 10, 21). Te dwa człony: „sprzedaj wszystko co masz” i „chodź za Mną”. Tak jak Chrystus na krzyżu: oddał wszystko, aby zmartwychwstać.

            Proszę to uchwycić. Kto nie widzi w krzyżu pełni zmartwychwstania, ten będzie trzymał i podrze wszystko, co trzyma w ręce, rozedrze całolitą szatę, zniszczy wszystko. Kurczowo zagarnia do siebie przez pychę, egoizm, pożądania. Przez teorię realizacji własnego sukcesu na tym świecie.

            I na to konkluzja. Piotr: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą” (Mk 10, 28). A Chrystus (warto sobie te słowa jeszcze raz dzisiaj przeczytać, dziesiąty rozdział Ewangelii świętego Marka): „Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej (stokroć więcej!) teraz, w tym czasie (już tu na ziemi), domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym” (Mk 10, 29‑30).

            Te dwa człony dialogu: „Opuściliśmy wszystko”, „Zaprawdę otrzymasz stokroć więcej” – mówią i do nas: Zostaw wszystko, a znajdziesz wszystko. Całe cztery tomy Jana od Krzyża streszczają się w tym jednym krótkim zadaniu: Todo i nada, „wszystko” i „nic”. Są ludzie na tym świecie, którzy nagle w jednym momencie chwytają, że trzeba oddać wszystko, żeby znaleźć wszystko. Unum est nacessarium, mówił Chrystus: „jedno jest konieczne” (por. Łk 10, 42). Aby kupić jedną bezcenną perłę, trzeba sprzedać wszystko, co się ma, i kupić ową perłę (Mt 13, 46). Oto jest, moi drodzy, mądrość, o której dzisiaj słyszeliśmy ten piękny tekst z Księgi Mądrości.

            A przeciwieństwem tej mądrości jest głupota – która przez całe życie realizuje na tym świecie receptę własnego punktu widzenia. Jeśli tu są ci, którzy się przygotowują do chrztu, którzy przychodzą z wielkiej ciemności, z grzechu – to macie, moi drodzy, samo centrum problemu: nawrócenie. Nawrócenie to jest zamiana głupoty na mądrość, zamiana ciemności na światło. Ostre słowa. Dzisiejsi współcześni tłumacze Ewangelii wolą mówić: roztropność i nieroztropność. „Panny głupie i mądre” było kiedyś, a dziś jest: „Panny roztropne i nierozsądne” (Mt 25, 2). Roztropne i rozsądne to te, które czuwają i mają ogień zapalony od wewnątrz, który daje im światło dla widzenia celu i środków do celu. I panny nieroztropne, które wygasiły lampy, bo nie miały oliwy, która jest pokarmem dla światła.

            Nawrócenie to otwarcie się na Mądrość, którą jest Chrystus. Bóg, który istniał, istnieje i będzie istniał. Alfa i Omega. Sens wszystkiego. Prawda Najwyższa, Dobro i Piękno. Absolut. „Przeniosłem Mądrość nad berła i trony i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa. Nie porównałem z nią drogich kamieni, bo wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku, a srebro przy niej ma wartość błota (słów mu brakuje). Umiłowałem ją nad zdrowie i piękność i wolałem mieć ją aniżeli światło, bo nie zna snu blask od niej bijący. A przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej ręku” (Mdr 7, 8‑11).

            To jest mądrość. Człowieku, który szukasz, szukaj mądrości. I to „jak żyć” streszcza się w tym drugim: jak posiąść mądrość. Jak być mądrym (powtórzę) w tym rozgardiaszu tego świata, gdzie na rynku sprzedają ideały, im bardziej puste, tym w bardziej ozdobnych cynfoliach. I krzyczą, i wołają, i biją mocno i grają „mocne uderzenie”, i nagłaśniają granie. Jak znaleźć ten wątek, dla którego trzeba  wszystko  stracić. Boję się zawsze terminu „wszystko”, bo jest patetyczny. Ale w tym „wszystko” mieszczą się tysiące drobiazgów. Wśród nich, „uczyniwszy wybór na wieki, co chwila trzeba wybierać”[3].

            Ale jeszcze na zakończenie tej refleksji, kiedy wyakcentowaliśmy konieczną absolutną wierność tej Mądrości, którą jest Chrystus – parę uwag, jak ją zdobywać, jak jej szukać, jak zacząć wchodzić na jej drogi. Mówi dzisiaj Psalmista: „Naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca” (Psalm responsoryjny). Proszę próbować wczuć się, czemu kameduli na Bielanach mijając się mówią memento mori, pamiętaj, że umrzesz. „Naucz nas liczyć dni nasze”. Jeszcze dziesięć lat, dwadzieścia, trzydzieści? A może już jutro?

            Druga sprawa: „Zachowuj przykazania”. Jeśli nie zachowałeś, to dziś zacznij. Od dzisiaj. Jeśli zachowujesz – popatrz dalej: obok przykazań Chrystus udziela  rad.  Proszę przeczytać kiedyś całą Biblię pod kątem rad udzielanych przez Boga. Przykazań każdy musi słuchać; kto nie słucha przykazań, zginie. Kto zabija, cudzołoży, kradnie i mówi świadectwo fałszywe, zostanie ukarany – na tej ziemi jeszcze, nie mówiąc o tym, że na Sądzie Bożym. Ale to nie jest wszystko w chrześcijaństwie. Chrystus daje jeszcze  rady.  Rady ewangeliczne: „Idź, sprzedaj wszystko, co masz, rozdaj ubogim i chodź za Mną” (Mk 10, 21). Tysiące ludzi to czyni. „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą” (Mk 10, 28), mówi Piotr. Obok przykazań są rady Chrystusowe: ubóstwa, posłuszeństwa (niefilozofowanie, uszanowanie autorytetu rodziców, Kościoła, mądrych ludzi), rada celibatu-dziewictwa, która tylu ludziom pomogła wejść na drogę szukania Perły bezcennej. Proszę to zapamiętać.

            A trzecie jest: modlić się. „Modliłem się i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł na mnie duch mądrości” (Mdr 7, 7). Są ludzie, którzy się nie modlą. Są ludzie, którzy się modlą źle. Są ludzie, którzy nie mają czasu na modlitwę i lekceważą sobie szukanie Boga na modlitwie. Ale jest coś jeszcze: wierność przykazaniu modlitwy dopełnić radą, która jest czymś więcej. „Bojaźń Boża jest początkiem mądrości” (por. Syr 1, 14). Z katechizmu uczyliśmy się, że jest dziesięć przykazań, są cnoty teologalne, moralne i są dary Ducha Świętego. To nie tylko dla zakonnic i księży. Dla wszystkich. Kiedy się modlisz, i dobrze się modlisz, zrób miejsce na jeszcze większy dar. Największym darem jest mądrość Boża, która pozwala z meandrów, z labiryntów tego świata iść drogą mędrców. Nawet jak ich przybiją do krzyża, mogą „cierpieć prześladowanie dla sprawiedliwości” (Mt 5, 10). Oni wiedzą więcej, niż to, co się sprzedaje na rynkach.

            Kończę. Mądrością naszą Jezus Chrystus. Jezus Chrystus jest obecny w Hostii. Z czcią Ją przyjmujmy. To Ten mówi do nas (co jest w zapisach Ewangelii) o tym, czego ci brakuje, co jest tym „jednym”.

            To już do każdego, kto tu jest. Do mnie też. Co nam tu trzeba zrobić? Modlić się o Mądrość. Przyzywać Mądrość. Zbliżać się do Chrystusa.

(1991)

 

   [1] Słynne zdanie, które wypowiedział na Placu Zwycięstwa podczas pierwszej pielgrzymki do Polski, „Człowiek nie może zrozumieć siebie bez Chrystusa”, zaczerpnął Jan Paweł II z soborowej Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym (n. 22) i zawarł w swej pierwszej encyklice, Redemptor hominis (nn. 8.10).

   [2] Dla porównania: adiunkt wyższej uczelni w roku 1991 otrzymywał miesięcznie półtora miliona złotych. Po denominacji złotego w styczniu 1995 roku (10.000 „starych” złotych wymieniono na 1 PLN czyli na jeden „nowy” złoty) milion „starych” złotych równał się stu „nowym”.

   [3] „Uciekałem przed Tobą w popłochu, / chciałem zmylić, oszukać Ciebie – / lecz co dnia kolana uparte / zostawiały ślady na niebie. / Dogoniłeś mnie, Jeźdźcze niebieski, / stratowałeś, stanąłeś na mnie. / Ległem zbity, łaską podcięty, / jak dym, gdy wicher go nagnie. / Nie mam słów, by spod Ciebie się podnieść, / coraz cięższa staje się mowa. / Czyżby słowa utracić trzeba, / by jak duszę odzyskać słowa? / Czyli trzeba aż przejść przez siebie, / Twoim słowom siebie zawierzyć – / jeśli trzeba, to tratuj do dna, / jestem tylko twoim żołnierzem. / Jedno wiem, i innych objawień / nie potrzeba oczom i uszom – / uczyniwszy na wieki wybór, / w każdej chwili wybierać muszę”. (Jerzy Liebert, Jeździec; w: Pisma zebrane, Warszawa 1976, tom 1, s. 157).

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz