ROK B


Pierwsze czytanie: Dn 12, 1-3

      Drugie czytanie: Hbr 10, 11-14.18

      Ewangelia: Mk 13, 24-32

33 NIEDZIELA ZWYKŁA

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

23 listopada 2024

Czas ucieka szybko, niepowrotny czas, irreparabile tempus. Przemija postać świata. Na ten temat przemówił do nas głośno listopadowy apel cmentarzy. Miesiąc spadających z drzewa liści i miesiąc naszej pamięci o tych, co odeszli. Przypomniał nam, że wszyscy idziemy do celu ostatecznego. Nasze małe codzienne wydarzenia, które nas tak absorbują, czasem aż nadmiernie, bardziej lub mniej ważne same w sobie, są w określonej relacji do tego  ostatecznego,  podobne do małych strumyków, które wpadają w wielką rzekę zdążającą do morza. I kto dobrze tę relację uchwycił, ten też uchwycił sens codzienności. Wie skąd, wie dokąd i wie po co. Zwłaszcza wtedy, kiedy Tym, który odpowiada na pytanie, skąd i dokąd, i po co, jest Pan nasz Jezus Chrystus.

I wszystko jedno wtedy, czy żyjemy w wieku V czy w XVII, w VI czy w XX, w jakimkolwiek kraju tej ziemi. Wszystko jedno. Można by tu wyliczać wiele takich różnych „wszystko jedno”. Nie jest ważny ani wiek, ani zdrowie czy choroba, ani bogactwo czy ubóstwo, ani dzień czy noc, indywidualna czy narodowa. Jest wszystko ukierunkowane ku temu ostatecznemu. I kto o tym nie pamięta, ten jest jednym z najbiedniejszych. A kto o tym pamięta, o tym ostatecznym, które jest nadrzędne wobec wszystkich ludzkich spraw, wobec ludzkich dziejów – ten zaczyna dobrze się wewnętrznie czuć na tych małych gościńcach czy nawet ścieżkach życia.

Orędzie kresu, celu, do którego zmierzamy – które do nas przemawia głośno, odpowiadając nam na to pytanie, dokąd idziemy, i jako poszczególni ludzie, i jako narody – orędzie kresu jest istotne dla odczytania sensu ludzkiego życia. I to orędzie kresu jest jedno, objawione nam przez Jezusa Chrystusa. „Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd” – tak mówi objawienie Boże, tak mówi Biblia (Hbr 9, 27). Dzisiaj słyszymy to samo w innym ujęciu, bardziej może przemawiającym do nas i zrozumiałym przez nas: „Ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego” (Mk 13, 26). Pan przyjdzie, czuwajcie.

Pan przyjdzie, czuwajcie... Zbliża się koniec roku liturgicznego i zwieńcza minione tygodnie i miesiące wizją sądu ostatecznego i ostatecznego zmartwychwstania, o czym dzisiaj słyszymy. Słyszymy w zapowiedzi starotestamentalnego proroka Daniela i w wypowiedzi Chrystusa. „Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze” (Dn 12, 23).

Można snuć wiele wątków dzisiaj, prowadzić długie refleksje, rozważając wiele ważnych spraw dotyczących rzeczy ostatecznych, jakimi są, jak już z tego, co powiedzieliśmy, i z nauki katechizmu, która jest streszczeniem Ewangelii, wiemy: śmierć, sąd, niebo albo piekło. Ale chyba będzie lepiej, jeśli zatrzymamy się nad wynikającą z tej panoramy prawdą dotyczącą naszego obecnego życia. Zamyka się ona w ujęciu: „Czuwajcie”, bo „Syn Człowieczy przyjdzie”. Przed chwilą odśpiewany wiersz przed Ewangelią mówił tak o przyjściu Chrystusa: „Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli stanąć przed Synem Człowieczym”. Jest to skrót, o którym trzeba pamiętać! Pragnąłbym bardzo, żebyśmy z dzisiejszego spotkania wyszli z brzmieniem tych słów – w ten dzień i w ten tydzień.

Trzeba mieć takie skróty wiary, krótkie formuły wiary, by często podczas dni, tygodni, miesięcy, chwil, które przemijają tak szybko, wspomagać swoje myślenie tymi skrótami. Tak jak radzą nam mistrzowie życia wewnętrznego w sprawie modlitwy: rano, wieczór modlitwa, a przez cały dzień w każdym wolnym momencie – akty strzeliste, krótkie formuły modlitewne, skróty. Dobrze jest, kiedy człowiek jak tą złotą nicią przenika nimi wszystkie sprawy codzienności.

Zresztą skróty mają ogromne znaczenie w sytuacjach zwłaszcza trudnych i tragicznych. Wiecie o tym, że każdy człowiek wierzący w Jezusa Chrystusa może drugiego ochrzcić – właśnie krótką formułą chrztu: „Janie, Mario, ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Może nawet jest tutaj ktoś taki, kto, kiedy nie było kapłana, użył tej formuły. My kapłani mamy przywilej stosowania krótkich formuł też w sytuacjach granicznych. Przechodzimy ulicą czy jedziemy autem czy pociągiem i widzimy człowieka umierającego. On nawet o tym nie wie, ani nikt obok – rozgrzeszamy: Niech ci Bóg w Trójcy Przenajświętszej Jedyny odpuści twoje grzechy, „ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Podobnie w sposób uproszczony namaszczamy chorych wtedy, kiedy nie można sprawować całej liturgii sakramentu.

Wiele jest innych skrótów, o których trzeba pamiętać. Takim skrótem jest formuła wyznania wiary, „Wierzę w Boga Ojca”, którą powtarzamy sobie czasem, jadąc tramwajem czy w pociągu, i słowo po słowie staramy się uchwycić jej sens. I jeśli mamy wiedzę katechizmową i wyczytaną z książek, staramy się wniknąć w treść tych wielkich słów „głoszących wielkie dzieła Boże” (Dz 2, 11), dzięki którym jesteśmy zbawieni. Taką formułą jest znak krzyża, który czynimy z czcią, i nie tylko z czcią, ale powoli, aby zastanowić się, kim jest Ojciec, kim jest Syn, kim jest Duch, kim jest Trójca Przenajświętsza, i wyznać publicznie wiarę w Trójcę.

„Pan przyjdzie, czuwajcie”. Ten skrót przypomina, i powinien być podtekstem naszego życia, że „przyjdzie dzień Pański (dzisiaj to zdanie liturgia powtarza), dzień wielki i straszny. Każdy jednak, który wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony” (Jl 3, 45). „W owe dni, po wielkim ucisku – mówi Chrystus w dzisiejszej Ewangelii – słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte” (Mk 13, 24). Nie wszyscy będziemy mieć przywilej uczestnictwa w przeżyciu dnia ostatniego, tego dies irae, dies illa, kiedy Pan przyjdzie, by osądzić wszystko. Ale „dzień Pański” dla każdego z nas jest w momencie przekraczania progu śmierci! To jest nasz dzień Pański i „każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony”.

Czasem mamy wielkie trudności i kłopoty – bo wielu ludzi jest w wierze niedouczonych, wielu ludzi jest w wierze niedojrzałych – żeby zrozumieć, że wspomaga nas w wypowiedzeniu imienia Pańskiego ksiądz, który przychodzi w szpitalu do łóżka chorego człowieka, żeby mu grzechy odpuścić i pomóc wypowiedzieć imię Pana, imię Kyriosa: „Kyrie eleison, Panie, zmiłuj się”. Bo nie rozumiemy sensu, głębszego sensu naszej wiary. I dlatego w tym skrócie: „Pan przyjdzie, czuwajcie”, jest: kto wezwie imienia Pana, nawet jak „dzień straszny” przyjdzie, będzie zbawiony.

Jeszcze przez moment pozwólcie, że nad tym biblijnym idiomem: „wezwać imienia Pana” przez chwilę pomedytujemy. Wezwać imienia Pana znaczy wezwać Tego, który „ocala” (por. Mt 1, 21; 18, 1). Czasem nie rozumiemy już słowa „zbawia”, „wybawia”, wolimy: wyzwala, daje wolność. Wolność jest jak iskra, którą się entuzjazmujemy. A Pan Bóg zbawia. Czasem nie chcemy zbawienia, chcemy tylko wolności. Nie wiemy nawet, jaka jest różnica między jednym a drugim. Wezwać imienia Pana to znaczy wejść w strumień życia zmartwychwstałego Chrystusa, który zmartwychwstał z krzyża, symbolu śmierci. Któremu Bóg dał „imię ponad wszelkie imię” (Flp 2, 9), jak to Paweł w Liście do Filipian określił.

Tym imieniem, w którym uzyskujemy zbawienie, dostępujemy zbawienia, jest Pan, Dominus, Kyrios. Czasem wypowiadamy to tak, jak w zwyczajnym, codziennym, wysterylizowanym z treści języku mówimy: pan X, pan Y, Pan Jezus. Już inaczej to brzmi, jak mówimy: Chrystus Pan. A jeszcze inaczej, jak mówimy: Panie, zmiłuj się nad nami, Kyrie eleison.  To jest  wzywanie imienia Pana. Wezwać imienia Pana znaczy więc wyznawać, że Jezus jest Panem, Jezus jest Zbawicielem, Jezus wstał z krzyża, Jezus zwyciężył śmierć. Właśnie przy chrzcie wzywa się imienia Pana nad nowo narodzonym człowiekiem, aby śmierć Chrystusa, wylana Krew obmyła go z grzechu. A potem ci, którzy wiedzą, uczą tych, którzy się narodzili, aby przez całe życie umieli wzywać Pana. By się przez całe życie nauczyli tej jednej wielkiej mądrości: żeby umieli wezwać imienia Pana, kiedy przyjdzie „dzień straszny, dzień gniewu”, kiedy trzeba wyjść na spotkanie i wiedzieć, że Ten, który przychodzi, jest Sędzią. Ale jest też Oblubieńcem umiłowanym.

Celem nauczania, katechezy, głoszenia kazań jest ogłaszanie imienia Pana, aby było zasadą życia, przebaczania, śmierci. Ksiądz, który uczy wasze dzieci, siostra zakonna, wy, którzy bierzecie odpowiedzialność za przekaz wiary w rodzinie, wszyscy mamy nauczyć już od dziecka każdego człowieka wzywania imienia Pańskiego i rozumienia, co to znaczy. Wszyscy kaznodzieje, którzy stają przy ołtarzu i uczą lud w imię Chrystusa, który ich posłał, mają nauczyć ludzi wzywania imienia Pańskiego i rozumienia, co to znaczy. Żeby wiedzieli, że Jezus jest Panem. Tak jak Psalmista dzisiaj nam pięknie podpowiada: „Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje” (Psalm responsoryjny). I właśnie: kto się nauczył wzywania imienia Pana, ten czuwa.

To jest właśnie owo czuwanie, do którego wzywa nas Chrystus. Kto ma „Pana po swojej prawicy”, ten nawet nie musi sięgać do kodeksu szczegółowych przykazań, praw, nakazów, zakazów. On chce żyć tak, jak Pan, Jezus Chrystus. On ma zasadę życia. On umie także wrogom przebaczać. Bo jeśli nawet nie ma siły, by przebaczyć drugiemu człowiekowi – czy to w wymiarze indywidualnym czy społecznym, narodowym czy międzynarodowym – to mówi: niech ci Pan przebaczy, ja nie rozumiem... I przez wieki tyle razy chrześcijaństwo łagodziło obyczaje, jednało ludzi, nawracało barbarzyńców, którzy w imię Pana znajdowali rozeznanie sensu istnienia.

Już przy końcu samym tylko i to powiedzmy, że szkołą par excellence – szkołą, gdzie zyskuje się (jak byśmy powiedzieli nieco patetycznie) dyplom rozumienia tego, czym jest wyznanie wiary – jest Eucharystia, Msza święta. Tu trzeba zostawić grzechy i zło poza sobą, aby dojść do Chrystusa, przyjąć Go i mieć w sobie Tego, który uświęca i zbawia, zbawia i uświęca, który wyzwala.

Oto zarys naszej chrześcijańskiej wiary. Kościół, Matka nasza, przypomina nam: Przyjdzie, czuwajcie! Co więcej, mówi: Przychodzi, czuwajcie! I jeszcze więcej: Oto teraz jest, oto przyszedł, czuwajmy! Czuwajmy, aby nie minął nas. Byśmy nie zostali jak ślepcy przy drodze, którzy nie widzieli Tego, który przechodzi i który przezwycięża bezsens mijającego szybko czasu przemianą w sens: w możliwość spotkania Tego, który  jest  (Wj 3, 14). Wszystko jest ważne w świecie, każdy drobiazg życia jest wielki. Ale najważniejsze to: Pan jest! Za chwilę usłyszymy: „Ciało Chrystusa”. „Amen”.

(1988)

 

 

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz