homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Aby wielka prawda o Zmartwychwstaniu Chrystusa była dynamiczną zasadą naszego życia, nie wydarzeniem gdzieś obok, które się dokonało i nie ma w ogóle na nas wpływu i związku z życiem, trzeba ją dobrze poznać i rzetelnie przyswoić. Przypomina nam ją doroczna uroczystość Świąt Wielkanocy – co roku staje to wydarzenie w całej swojej świetności i splendorze – ale uobecnia ją każda Msza święta. I podczas każdej Mszy świętej głoszone jest słowo Boże, które ma w nas wzbudzić prawdziwe wyznanie wiary. Wypowiedziane wprawdzie słowami, ale prawdziwe, bo dzięki przyjętej do serca oczyszczonego z grzechów Komunii wcielane w konkrety życia.
Właśnie wtedy staje się owa dynamiczna zasada motorem naszego chrześcijańskiego życia. Chrześcijanie żyjący w grzechu nie dają świadectwa, raczej dają antyświadectwo Chrystusowi, a świadectwo tylko ci, którzy żyją duchem Chrystusa. Tak więc życie chrześcijańskie, to poza świątynią, ta nasza zwyczajna codzienność, staje się probierzem autentyczności naszej wiary.
Dzisiaj, w czwartą niedzielę Wielkanocy, jeszcze raz, kiedy cała Ojczyzna spieszy z pielgrzymką do Krakowa, aby przy doczesnych szczątkach św. Stanisława, biskupa i męczennika, naocznie przypomnieć sobie, co znaczy chrześcijańskie świadectwo wiary – jawi się w liturgii postać Dobrego Pasterza.
Pamiętamy, jakie są prawidła logiki wtajemniczania nas w misterium Wielkanocy, niedziela po niedzieli. Wobec tego unaocznionego faktu zajmowaliśmy stanowiska. Najpierw św. Tomasza Apostoła, niewiernego ucznia, który usłyszał od Pana: „Błogosławieni, którzy nie widzą, a wierzą” (por. J 21, 29). A potem odnaleźliśmy się wśród uczniów idących do Emaus. Przypomnieliśmy sobie, że wtedy, kiedy „wyjaśnia się Pismo i łamie Chleb” (por. Łk 24, 32.35), jest z nami zmartwychwstały Pan. Tylko oczy nasze mogą być zakryte i nie widzimy, że jest. Patrzymy „na zewnątrz”, nie docieramy do samej istoty rzeczy.
Dzisiaj jakby jeszcze raz powracamy do centrum. Oto jawi się przed nami zmartwychwstały Pan, jak wtedy wobec nich, Apostołów – ale w postaci Dobrego Pasterza. Oto przed chwilą usłyszeliśmy niezwykle proste, ale pełne treści zdanie: „Ja jestem Dobrym Pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają” (śpiew przed Ewangelią). A moje Mnie znają...
Można by zatrzymać się już tylko nad tym zdaniem jednym, przypominając, że skoro je tu wypowiedział (rozeznajemy, że to są słowa Chrystusa) i skoro jest obecny wśród nas w Eucharystii, to można słuchając tych słów przybliżyć się do Niego i prosić, aby nam je tak wyjaśnił, byśmy jeszcze głębiej je zrozumieli i by one stały się jak gdyby impulsem do tego, co w tym tygodniu będzie treścią naszego życia, i do rozwiązywania wszystkich spraw w tym tygodniu – w Jego duchu, w Nim, przez Niego. Ale właśnie, mając to na uwadze, popatrzmy. Jezus mówi: „Ja jestem Dobrym Pasterzem i znam owce moje...”. Tak jest niewątpliwie. Myślę, że nikt w to nie wątpi, dlatego ten pierwszy człon zdania można zostawić bez komentarza. Tylko „On wie, co jest w człowieku” (por. J 2, 25); nawet my sami nie wiemy, kim jesteśmy.
Ale to drugie jest niezwykle istotne dla nas: „... a moje owce Mnie znają”. Jest tutaj zastosowana ta dialektyka wzajemności: Ja znam i one Mnie znają. I można powiedzieć, że Jego znajomość nas polega na nieustannym objawianiu Jego miłości, a im bardziej ją objawia, tym bardziej my mówimy: znamy Go. Mówimy w ostatnich dniach wiele, przygotowując się do Kongresu Eucharystycznego: „Do końca umiłował”. To On tak miłuje, to On tak zna. On wie, jaką miarę lekarstwa trzeba tym chorym ludziom. Ale czy tak znają Jego?
Czy może znać i twierdzić o sobie, że zna, ten, kto nie miłuje?
Dzisiaj w Liturgii Godzin czytamy homilię św. Grzegorza Wielkiego, papieża, do tego urywku Ewangelii, gdzie mówi, że „miłujący (Chrystusa) są (Mu) posłuszni. Ten bowiem, kto nie miłuje, wciąż jeszcze nie zna”1. Jak byśmy chcieli łatwo, co często czynimy, potępiać ludzi, którzy ciężko grzeszą – jest ich sporo i grzechy ludzkie są straszne. Ale: „Przepuść, bo nie wiedzą co czynią” (por. Łk 23, 34). Tak mówił Chrystus, i powtarzać dzisiaj to trzeba, kiedy słuchamy nauki o Dobrym Pasterzu. „Ten bowiem, kto nie miłuje, wciąż jeszcze nie zna”.
Chrystus owo wymaganie miłowania, czyli zajęcia postawy miłości za miłość, płacenia miłością za miłość, wyjaśnia w dzisiejszej przypowieści. Oto mówiąc „moje Mnie znają”, zaraz dopowiada: „Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu” (J 10, 13). I jeszcze dalej mówi: „Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 710). Od razu po przeczytaniu tych zdań kojarzy się nam „a moje owce Mnie znają” z tym drugim określeniem: „Ja jestem bramą owiec”. A więc ten, kto mówi, że Jezusa zna, ten kto mówi, że Jezusa miłuje – ten jest posłuszny Jego przykazaniom i ten chodzi tą drogą, którą jest On sam. Idzie „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”2.
Komentarz św. Piotra Apostoła w dzisiejszej liturgii dopełnia tego Grzegorzowego komentarza: „Chrystus zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami” (1 P 2, 21). Kiedy więc mówimy: trzeba znać Jezusa, bo tak On chce, tego wymaga – musimy od razu nawiązać do idei naśladowania Chrystusa. Kto chce mówić, że zna Chrystusa, i przyznawać się do Chrystusa, ten musi żyć tak jak Chrystus, ten musi żyć życiem Jezusa, ponieważ wiemy, że idea naśladowania Chrystusa nie dotyczy tylko odbicia zewnętrznych cech fizjonomii Jezusa, ale mówi o konieczności życia Jego życiem, posiadania Jego życia.
Właśnie o tym pięknie (i to chciałbym wam dzisiaj przeczytać) mówi Augustyn: „Chrystus zmartwychwstał i wstąpił do nieba, tam należy pójść za Nim. Nie wolno nam popaść w rozpacz – przecież On sam nam to obiecał, choć człowiek sam z siebie nic tu nie może. Niebo było bardzo od nas oddalone, dopóki nasza Głowa tam nie weszła. Teraz jednak nie traćmy nadziei, skoro jesteśmy członkami Ciała, które należy do tej Głowy. Idźmy więc za Nim”. A więc – powiązanie idei naśladowania Chrystusa z nauką Chrystusa o krzewie winnym i latoroślach, i z nauką, przez którą św. Paweł wyraził to samo, o jedności Głowy i Ciała: Głową Chrystus, Ciałem Kościół (Ef 1, 22; 4, 7-16; Kol 1, 18).
Św. Bonawentura, syn duchowy Franciszka z Asyżu, mówił (i dopiero tutaj widzimy, co znaczy znać Jezusa i wchodzić przez bramę, którą jest On, i wejść nie tylko w dialog, ale w relację ścisłą i intymną, taką jaka jest między Nim a nami, kiedy On mówi: „Ja znam owce moje a one Mnie znają”): „Czy Chrystus nie jest moją Głową? – pyta Bonawentura – Jak więc to, co jest moją Głową, nie może być moje? Jak oczy Głowy są moje, tak serce mojej duchowej Głowy jest moje. Tym sercem, które jest Twoim sercem, o mój umiłowany Panie, będę uwielbiał mojego Boga, miłował moich braci i będę po prostu żył, tak żył”.
I na koniec tej refleksji wróćmy do przewodniej myśli dzisiejszej niedzieli. „Ja jestem Dobrym Pasterzem. Ja znam owce moje, a moje Mnie znają”. Znając więc Chrystusa, trzeba poznawać coraz bardziej siebie, aby znając nie tylko siebie, ale w sobie Tego, który w nas jest po przyjęciu Eucharystii, znać coraz lepiej Tego, o którym Chrystus powiedział do Filipa: „Filipie, kto Mnie widzi, ten widzi i Ojca” (por. J 14, 9). Kto zna Mnie, ten zna także i Ojca (por. J 17, 3).
Kiedy dochodzimy w wyznaniu naszej wiary do tej warstwy poznawczej, wtedy całkiem inaczej brzmi śpiew, który przed chwilą tutaj wspólnie wykonaliśmy na cześć i chwałę Boga Wszechmogącego: „Pan jest moim Pasterzem: niczego mi nie braknie. Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę (śmierci), zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Stół dla mnie zastawiasz na oczach mych wrogów; namaszczasz mi głowę olejkiem, a kielich mój pełny po brzegi” (Psalm responsoryjny).
(1987)
1 Godzina czytań z czwartej Niedzieli Wielkanocnej (Liturgia Godzin, t. II, s. 593).
2 Te słowa są zakończeniem każdej Modlitwy Eucharystycznej we Mszy świętej: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków. Amen”.
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz