ROK B

 

Pierwsze czytanie: Pwt 5, 12‑15

                                                                                                                     Drugie czytanie: 2 Kor 4, 6‑11

                                                                                                                     Ewangelia: Mk 2, 23 – 3, 6

9 NIEDZIELA ZWYKŁA

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

01 czerwca 2024

Rzadko kiedy w życiu jest tak, że to, co najważniejsze a niewidoczne dla oczu[1], to co odsłania nam misterium wiary, „wielkie misterium wiary”, jakim jest Eucharystia, ustawia się na jednym poziomie ze zwyczajnymi wydarzeniami naszego codziennego życia. Najczęściej jest tak, że to, co niewidoczne dla oczu, jest tak ogromne, wielkie, fascynujące dla tego, kto ma wiarę, że wszystkie wydarzenia zewnętrzne są zrelatywizowane, mniejsze. Ale teraz to, co od kilku dni tutaj przeżywamy, jest też w swoim zjawiskowym, historycznym wymiarze wielkie[2].

            Być może aż tak wielkie, że można zapomnieć o tym ukrytym, można je też zrelatywizować. Chrystus Pan uczy nas i uczy nas tego Kościół, i uczy nas tego Reguła naszego życia[3], że codzienność, te zwyczajne przeżycia, które kształtują każdy dzień, trzeba umieć zanurzać w wielkie wydarzenia dziejów zbawienia uobecnianych w Eucharystii.

            Mówię o tym dlatego, że rzadko – powtórzę – i to ukryte jest tak wielkie i fascynujące, i równocześnie to zewnętrzne jest tak wielkie i tak porywające, i tak fascynujące. Za chwilę, za tydzień te wielkie wydarzenia skończą się. Wróci codzienność. I znowu wrócimy do tego codziennego spotykania się z tym, co niewidoczne dla oczu (i tak potężnie nas wciąga czy powinno wciągać), żeby wszystkie dni kolejno po sobie następujące jak gdyby zanurzyć w tym wielkim świetle, jakie promieniuje od Obecnego.

            Myślę, że to skojarzenie da się związać z tym zdaniem Pawła do Koryntian: „Bóg, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa” (2 Kor 4, 6). Właśnie z tego codziennego spotykania Chrystusa – który odsłania nam swoją miłość w Przenajświętszej Eucharystii, pozwala wpatrzyć się w swoje Oblicze i poprzez nie interpretować wydarzenia każdego dnia – życie nasze nabiera innej barwy, jeśli potrafimy to wszystko każdego dnia odkryć. Łatwiej jest nam wtedy zrozumieć, że to, co się tworzy w codzienności, właśnie w tej małej, szarej, codziennej, określonej stąd dotąd – zwłaszcza w nowicjacie jest ona bardzo określona – że to wszystko jest i ma być poddane tamtej wielkiej rzeczywistości Chrystusa, Jego historii, Jego dziejom.

            Kto potrafi scalać jedno z drugim, ten wie, że prawdziwe jest również zdanie (powróćmy jeszcze do św. Pawła do Koryntian), że „nieustannie w ciele naszym dokonuje się konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele” (por. 2 Kor 4, 10). I to się wciąż dokonuje, tak „aby życie Jezusa stało się widoczne „w naszym śmiertelnym ciele” (2 Kor 4, 11).

            Czasem pyta człowiek o sens całego życia, o sens takiej czy innej drogi, o sens takiej czy innej pracy, o sens tych małych wydarzeń, a one nabierają znaczenia dopiero po odniesieniu do tamtych wydarzeń Chrystusa, które są ukryte i tak niezwykłe. I właściwie tutaj jest zawarta cała istota naszego życia, także życia konsekrowanego, a może tym bardziej życia konsekrowanego, gdzie pozorne wyzbycie się siebie poprzez ducha rad ewangelicznych (zanim zaślubimy Chrystusa przez dziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwo) daje całkiem inny wymiar naszemu życiu, a tym samym stawia wymagania, jak też wypisuje całkiem inaczej program tego życia.

            Myślałem, o czym dzisiaj powiedzieć – i mamy odpowiedź. Nie wiadomo, kiedy w życiu tak się jeszcze raz zdarzy, żebyśmy przez cały tydzień czy nawet tych dziesięć, dwanaście dni, mogli koordynować i scalać te dwa wymiary, nie tylko znając, ale widząc ich bogactwo – i tego wymiaru ukrytego, i również tego zewnętrznego, który do nas dociera. A potem nastąpi znowu cisza.

            Tak jak czasem mówimy: przed nami kanonizacja Błogosławionej Jadwigi Królowej, wielu ludzi zaczyna dopiero budzić się, postrzegać to wielkie wydarzenie, dla wielu ludzi błyśnie ono jak błyskawica. I tak mówimy sobie: nasza wielka praca i odpowiedzialność zacznie się dopiero wtedy, kiedy zostanie dokonany akt kanonizacji. Zapadnie wielka cisza. I to tak zwykle jest. Oczywiście, że wielu ludzi przyjmie to wydarzenie jako zadanie. Ufam, że między innymi Siostry są do tego predestynowane. Zatrzymać po kanonizacji żywą świadomość tego, co w dominancie aktu kanonizacyjnego urosło do rangi niemal cudu. „Stało się przez Pana i jest cudem w oczach naszych” (por. Ps 118, 23).

            Ale wróćmy do tego wstępnego wątku. Tak jak w tej chwili stoimy przy krzyżu Chrystusa dzięki uczestniczeniu w Obrzędzie Wieczernika, tak będzie też i jutro, tak będzie też za tydzień, tak będzie za miesiąc. Wszystko jedno, czy te zewnętrzne wydarzenia, które dzisiaj z powodu pielgrzymki Papieża przeżywamy, będą jeszcze pobrzmie­wać echem, czy nie będą pobrzmiewać echem, czy przyjdą nowe wydarzenia, które znowu nas zainspirują tak czy inaczej – wydarzenia z życia Kościoła, z życia Ojczyzny, które czasem burzą nasz pokój, ale często też są rzucanym nam wyzwaniem. I znowu będziemy mieli czas na refleksję, czas na rozwagę, na dokonywanie wyborów, i czas powrotu, każdego dnia, do tego, co jest najbardziej istotne: „nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele” (2 Kor 4, 10).

            Niedawno żartobliwie powiedziałem, prosząc jedną z was o przekazanie tej mojej refleksji pozostałym, że od kanonizacji Królowej Jadwigi żadna siostra nie powinna się kłócić. W tym sformułowaniu jest po prostu przypomnienie, że właśnie ta codzienność niesie w sobie, poprzez nasz udział w misterium Eucharystii, dany przez Boga tak niezwykły dar, taki instrument, że dzięki niemu, znając niezwykłą głębię niewidocznego dla oczu ale ciągle obecnego, możemy (i niech nas tego nauczy Błogosławiona Jadwiga, za chwilę święta, uczennica Chrystusa Ukrzyżowanego i Obecnego w Eucharystii), możemy to wszystko, co tworzy międzyludzkie napięcia, ofiarując przemieniać w miłość.

            Jest więc to, co dzisiaj mówię, jeszcze jednym przybliżeniem wielkiego misterium Eucharystii, wielkiego misterium wiary. I jak nam podpowiada przekaz tezy kongresowej[4] – „Eucharystia i wolność” – człowiek, który żyje na co dzień mocą dawaną w Eucharystii, mocą miłości i światłem mądrości Bożej, dochodzi do takiej wolności, że przekształca swoją postawę roszczeniową w pokornie służebną. Jakże często w zakonach, w zgromadzeniach, we wspólnotach, w rodzinach życie wspólne jest krzyżem! Ale człowiek, „nosząc w sobie konanie Chrystusa”, potrafi rozładować te napięcia (które zresztą muszą być), dlatego, że umie odkryć drugi człon tej prawdy: „aby życie Jego objawiało się coraz bardziej w naszym ciele”. I w tym kierunku, ufam, będziecie coraz bardziej zdążać. I nad tym, ufam, będziecie jeszcze bardziej pracować, żeby – wracając do tego krotochwilnego sformułowania – nie tylko doprowadzać do harmonii zewnętrznej, ale i ładu wewnętrznego, który cechuje człowieka dojrzałego.

            Człowiek dojrzały to człowiek, który uobecniając w sobie miłość Chrystusa, ma dystans wobec sytuacji, ma moc utrzymania uczuć na uwięzi, ma moc dzielenia się tą miłością. W ten sposób powoli tworzy się i będzie się dalej tworzyć to, co jest wielkim darem dla całej wspólnoty. Kiedy każdy człowiek z ładem miłości wchodzi do wspólnoty, wzrasta ład miłości (ordo amoris) budującej wspólnotę. I wspólnota zakonna, wspólnota ludzi konsekrowanych staje się szkołą miłości (schola cari­tatis). Jako osoba społeczna, jest objawianiem się miłości Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha Świętego.

            Przypominając to wszystko, chciałem wam podsunąć te myśli dla waszych własnych refleksji na najbliższy czas, aż do owej dominanty kanonizacyjnej, kiedy święta Jadwiga Królowa przybliży się do nas już w całej glorii dojrzałej świętości, oficjalnie określonej przez Najwyższego Pasterza.

            Będziemy przez tych następnych kilka dni dalej przygotowywać się do tego, żeby ten owoc dał nam owo pełne nasycenie, za którym każdy tęskni i do którego każdy powoli chciałby dojść. „Słowo Twoje, Panie, jest prawdą, uświęć nas w prawdzie” (śpiew przed Ewangelią). Uświęcenie w prawdzie jest wyrażeniem zgody na to, żeby wszystko, co w nas jest, otworzyło się na przyjęcie mądrości i miłości Boga: Totus Tuus!

(1997)

 

   [1] „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” (Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę, Warszawa 1958, s. 67).

   [2] Mowa o piątej pielgrzymce Ojca Świętego do Polski (31 maja – 10 czerwca 1997).

   [3] Homilię wygłosiłem w Sandomierzu w Domu nowicjatu Sióstr Świętej Jadwigi Królowej Służebnic Chrystusa Obecnego tydzień przed kanonizacją Królowej Jadwigi, w czasie pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojczyzny.

   [4] W tym dniu właśnie – 1 czerwca 1997 roku – 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu przeżywał swój szczyt, statio orbis.

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz