homilia bpa Wacława Świerzawskiego
„Oto dzień, który Pan uczynił. Radujmy się w nim i weselmy. Alleluja”*!
Tymi słowami kończy się święte Paschalne Triduum, ponieważ Niedziela dzisiejsza, która jest pierwszym dniem tygodnia, jest także trzecim dniem dopełniającym misterium naszego zbawienia.
Kto chce świadomie żyć tym, co głosi Chrystus, uczestniczy zawsze w Wielki Czwartek, Piątek i w Wigilię Paschalną Wielkiej Soboty w Świętej Liturgii, aby się nauczyć, czym jest niedziela, czym jest Msza święta niedzielna i świąteczna, i czym jest codzienna Msza święta. Wielu ludzi z obowiązku idzie w niedzielę, nie opuszczając jej nigdy, do śmierci, czasem idąc pieszo kilometrami, żeby przyjść i spotkać Boga. A wielu idzie z miłości każdego dnia. To nie tylko księża są zobowiązani uczestniczyć codziennie w Najświętszej Ofierze; to sobie dzisiaj też przypominamy.
Dominującą cechą Liturgii w tym Dniu Paschy, jak już w pierwszym zdaniu to wypowiedziałem, jest pełnia radości i pokoju. Cicha radość. Radość Oblubienicy z odnalezienia swego Oblubieńca.
Nie wiem, czy tak religię pojmujesz?
Czasem ludzie się boją „groźnego” Boga i zachowują tylko niektóre Jego przykazania, a być może dlatego niektóre tylko zachowują a inne łamią, że nie widzą relacji miłości i przyjaźni, jaka jest między Chrystusem i Kościołem, Kościołem i Chrystusem, czyli między tobą i Panem Zmartwychwstałym. Podchodziłeś kiedyś do Niego tak, żeby wziąć Go za rękę i ucałować? A potem mówić: Panie Jezu Chryste, wiem, o co chodzi...
Oto w ten sposób jawi się przed nami chrześcijaństwo, religia Jezusa Chrystusa w całym swoim blasku: religia miłości. Chrystus Zmartwychwstały, chwalebny po ciszy sobotniego szabatowego odpoczynku żyje! Kościół po okresie Wielkiego Postu, kiedy wyraźniej sobie uświadomił (my przez rekolekcje, spowiedź) nieprawość grzechu i – patrząc na umęczone ciało Chrystusa, na Jego przebite serce, na Jego śmierć – konsekwencje tej śmierci dla nas, teraz wychodzi Zmartwychwstałemu naprzeciw.
Przepiękna procesja! Tak byśmy szli... szli... szli... i wreszcie doszliśmy tutaj do ołtarza, żeby się spotkać. Usłyszeliśmy Jego słowo, za chwilę kapłan pokaże nam, każdemu z nas, indywidualnie, Chleb przeistoczony, uwielbione Ciało Chrystusa, a my powiemy: „Amen”.
Bo cała Msza święta jest dialogiem. Co chwila biskup czy kapłan, który reprezentuje Chrystusa, który działa „w Jego osobie” – poprzez którego On działa i odzywa się do swojej Oblubienicy Umiłowanej, do Kościoła, do nas wszystkich tu zgromadzonych – rozpoczyna dialog, a my odpowiadamy. Cały czas uczymy się tego, czego mamy się nauczyć, aby było tak, jak On chce, poza kościołem: w naszych rodzinach, w naszych instytucjach, w naszej Ojczyźnie, w Europie, w świecie.
Chrześcijaństwo od dwóch tysięcy lat uczy dialogu i uczy miłości.
Jest takie piękne wspomnienie z życiorysu św. Grzegorza papieża. Kiedy w poranek wielkanocny – jak dzisiaj – wchodził do świątyni, mówił: Christus surrexit vere! Pan prawdziwie zmartwychwstał! (a można powiedzieć to jeszcze dobitniej: Pan naprawdę zmartwychwstał!) i na to odpowiadano: Deo gratias! Bogu niech będą dzięki! Ale jeśli papież spotykał kardynała, to ten na słowo: Chrystus naprawdę zmartwychwstał! – odpowiadał: et apparuit Petro, i ukazał się Piotrowi (por. Łk 24, 34).
Ukazał się Magdalenie. Wyszła naprzeciw. Piotr wyszedł naprzeciw. My wychodzimy naprzeciw, tak jak dzisiaj rano wyszliśmy z domu, żeby spotkać Pana naszego. Tak będzie przez cały rok. Tak będzie – u niejednego dzisiaj zapadnie ta decyzja – każdego dnia.
Zmartwychwstanie – powtórzmy sobie to, żeby zapamiętać – rezurekcja (bo to znaczy to słowo) Jezusa Chrystusa jest istotnym motywem naszej wiary. Jeśli mocno wierzysz, to dlatego, że wierzysz w zmartwychwstanie Chrystusa. Jeśli słabo wierzysz, to dlatego, że słabo wierzysz w zmartwychwstanie Chrystusa. Jeśli między Hostią leżącą na ołtarzu a tobą jest duży dystans, to dlatego, że słabo wierzysz w zmartwychwstałego Chrystusa.
I dalej idziemy: kto chce żyć tą główną treścią naszej religii, że Chrystus zmartwychwstał, ten też z wiarą mówi (co dzisiaj za chwilę powtórzymy): „wierzę w ciała zmartwychwstanie”, wierzę w ciała zmartwychwstanie! – i szanuje ciało. Nie tak jak wróg (Mt 13, 25), który ciągle ciało niszczy, bo nienawidzi Boga Wcielonego, bo się boi Boga zmartwychwstałego. I uderza w ludzkie ciało z nienawiścią, z agresją, i każe żyć w rozpuście, pornografią karmi ludzi, żeby odwrócili się od wiary w zmartwychwstanie ciała Chrystusa i swojego. A każdy z nas może dzisiaj zapytać i odpowiedzieć: Dlaczego się narodziłem? Tylko po to, by być zawsze! Każdy z nas chce „być zawsze”, by przetrwać poza granice śmierci.
Moi drodzy, zmartwychwstanie to sens mojego, sens naszego życia. Zmartwychwstanie to nasza prawda. Zmartwychwstanie Chrystusa i zmartwychwstanie nasze.
Często stawiamy sobie pytanie – mówię teraz nawet i do tych, którzy przyszli tak „raz na rok, około Wielkanocy”, stoją z daleka jeszcze i słuchają pilnie, co się tutaj dzisiaj powie – stawiamy sobie często pytanie, jaki jest sens naszego życia. Pytamy filozofów, pytamy aktorów, pytamy ludzi znakomitych, każdy mówi po swojemu. Jaki jest sens naszego życia, tak pełnego często duchowego paraliżu, okaleczeń, bólu, cierpienia?
Czy śmierć to jest tylko unicestwienie beznadziei? Czy powrót do nieokreśloności matki-ziemi? (czasem brutalniej to mówimy). Czy ponowne wcielenie się, reinkarnacja? – jak nam bez przerwy w środkach masowego przekazu mówią, tak jakby naród polski nie był chrześcijański i katolicki, i nie wierzył w ciała zmartwychwstanie; reinkarnacja to nowy wątek, który się pojawia, który przychodzi z religii Dalekiego Wschodu, nie znających Boga Wcielonego ani Boga Osobowego; z prawidłowej zresztą tęsknoty za życiem wiecznym ludzie wymyślają sobie bajki, które nie mają żadnego znaczenia. Czy trzeba, pytamy, wygasić w sobie ten palący mnie od wewnątrz ogień, ogromne pragnienie szczęścia? Któż nie chce szczęścia! Ale co jest szczęściem prawdziwym?
Ileż tu jest pytań. Ludzie, którzy nie znajdują odpowiedzi na te pytania, często zanurzają swoją świadomość w kolorowych snach. Biorą alkohol, narkotyki, giną w ekstazach cielesnych pożądań, a my wiemy dobrze, że wszystkie kryzysy religijne ludzi dorosłych, młodzieży, nawet dzieci, kryzysy ludzi różnych stanów, różnych zawodów, różnych profesji często zaczynają się od zakwestionowania tej fundamentalnej prawdy: o zmartwychwstaniu Chrystusa.
A rzeczą podstawową – powtórzmy to sobie raz jasno i mocno – jest: prawdę o zmartwychwstaniu przyjąć i nią żyć. Próbowałeś? – powiedz teraz szczerze, robiąc krótki rachunek sumienia, jeśli wahasz się i ta prawda nie jest ugruntowana w tobie – próbowałeś podjąć ten wątek, zapytać ludzi, którzy wiedzą, na kolanach prosić Boga, żeby ci pomógł zrozumieć, co to znaczy, że zmartwychwstał, i co znaczy, że ja zmartwychwstanę? A jeśli zmartwychwstanę, jaką cenę trzeba za to zapłacić? Nie żyć jak poganin, mówiąc: ja sam sobie tworzę na tym świecie szczęście. Ja wiem, czym ono jest, ja wiem, jak ma być.
Jest jedna prawda, jest jedno „jak ma być” – i tak ma być: to jest to, co zmartwychwstały Pan Jezus uczynił. Wiemy dobrze, że zanim wskrzesił z martwych Łazarza (to w Wielkim Poście zawsze sobie przypominamy), powiedział: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Wierzysz w to?” (J 11, 2526).
I ten sam Chrystus mówi: „Kto spożywa Ciało moje (dobrze słuchaj i patrz na tę zbieżność!) i pije moją Krew, trwa we Mnie, a Ja w nim, i Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (por. J 6, 56.54). To jest fundament naszej wiary. I dlatego święty Piotr, Piotr Apostoł, do którego Chrystus powiedział: „Ty jesteś skałą, na której zbuduję mój Kościół” (por. Mt 16, 18) – stąd autorytet Piotra wyjaśnia w prawidłowy sposób to, co Chrystus Pan powiedział – zapisał dla nas, dla potomności, dla wszystkich uczniów Chrystusa: „Pana Chrystusa – Pana, czyli Chrystusa Zmartwychwstałego – miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony tej nadziei, która jest w was” (1 P 3, 15).
Tak bym chciał każdego z was zapytać, patrząc prosto w oczy: Czy wierzysz w zmartychwstanie Chrystusa? Czy wierzysz, że Zmartwychwstały Chrystus jest w tym Krążku Chleba, który dzięki Jego zmartwychwstaniu gromadzi przez dwa tysiące lat ludzi dla słuchania słowa Bożego, dla adoracji, dla przyjęcia Miłości Boga Wszechmogącego do swojego serca? Czy masz nadzieję na własne zmartwychwstanie? A więc – żyj tak, żebyś zasłużył „na zmartwychwstanie życia”, a nie „na zmartwychwstanie potępienia” (J 5, 29).
A św. Paweł do Kolosan, jak dzisiaj czytamy, czyli do nas, bo to do nas jest napisane, mówi: „Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze” (Kol 3, 1a). Program życia. Nie wiesz, jak żyć? Nie szukaj tego, co w dole, w grzechach, szukaj „tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 1b3).
Wczoraj wieczór w tej świątyni udzielaliśmy chrztu ludziom dorosłym. Człowiek dorosły, jak św. Augustyn, po latach życia, latach chodzenia w ciemności, błądzenia, cierpień niewymownych, bo nie znał i nie rozumiał sensu istnienia, wreszcie spotkał Chrystusa, wreszcie przypadł do Jego przebitych nóg i jak ślepiec mówił: Zdejmij kataraktę z moich oczu! A kiedy zanurzony, wyszedł z wody czy został polany wodą, jak to dzisiaj utrzymuje praktyka duszpasterska, został zanurzony w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa (Rz 6, 34), przyoblekł się w Chrystusa (Rz 13, 14; Ga 3, 27). Niesłychana prawda! I odtąd ma szukać „tego, co w górze”. Tak jak my przypomnieliśmy to sobie wczoraj, odnawiając przyrzeczenia dane na chrzcie świętym.
A więc, moi drodzy, dzisiejsze święto, Święto Zmartwychwstania Pańskiego, jest podstawą naszego chrześcijańskiego życia. Jest podstawą naszego ludzkiego życia. Można by to tak powiedzieć, formułując pytania: Czy ty – mówię do każdego z was, za chwilę powiemy „Wierzę w Boga...”, a ja pytam i doprecyzowuję – czy ty wierzysz w Boga Osobowego? Tego, który dwa tysiące lat temu został ukrzyżowany, przybity do krzyża i zmartwychwstał, i jest z nami w Eucharystii? Wielu z nas odpowie: Tak, wierzę. Ale obawiam się, że nawet w tej małej grupie ludzi może być taki, który powie: Nie, nie wierzę.
Że tacy są, wy o tym dobrze wiecie. Są całe przestrzenie kontynentów Afryki, Azji, Ameryki, ale też wielkie pustynie naszych miast, nie tylko w Europie, ale i w naszej Ojczyźnie, gdzie są ludzie, którzy mówią: Nie wierzę. „Nie wierzę, dopóki nie dotknę Jego ran” (por. J 20, 25) i dopóki nie dotknie mnie Jego miłość, która dokona wewnątrz rewolucji. Jeśli słyszysz te słowa, a nie wierzysz, to powiedz: Szukam prawdy i jeśli ją znajdę, uklęknę i oddam pokłon. A ja ci mówię: Tą Prawdę jest Chrystus. Szukaj w tym kierunku. Znajdziesz!
A więc, moi drodzy, wiara. Dzisiejsze Święto budzi w nas wiarę, odnawia w nas wiarę. Chrzest jest wyznaniem wiary, Eucharystia święta, którą sprawujemy (za chwilę usłyszycie po Przeistoczeniu aklamację kapłana, który zawoła głośno: Oto wielka tajemnica wiary!), bierzmowanie, sakrament pokuty jest wyznaniem wiary. Przez wiarę wierzę Bogu. Przez nadzieję ufam Bogu. Przez miłość, która się łączy z wiarą i nadzieją, miłuję Boga. A wyraża to wszystko znak krzyża, kiedy każdego dnia rano mówię: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, to znaczy mówię: wierzę w Boga, który jest Jeden w Trójcy, i moją wiarą idę do Ojca (tak jak syn marnotrawny z daleka wraca), moją wiarą idę do Ojca przez Chrystusa, który umarł za mnie na krzyżu – moją wiarą idę do Ojca dotknięty miłością Ducha Świętego.
Moi drodzy, to jest skrót naszej wiary, to jest ten podstawowy katechizm, to jest prawda, której mamy się dzisiaj jeszcze raz przypatrzyć i ją odnowić w naszym życiu, i nią żyć. Eucharystia Przenajświętsza, którą sprawujemy, ożywia naszą wiarę, tak jak chleb ożywia nasze ciało. Prowadzi do Boga jedynego w Trójcy i we wspólnocie Kościoła (zawsze się gromadzimy, aby jeden popatrzył na drugiego i budował się jego wiarą) pogłębia się nasz udział w życiu Zmartwychwstałego.
Kończę tę refleksję dzisiejszą. Przed chwilą wyśpiewaliśmy tutaj ten piękny wiersz z Psalmu: Chrystus zmartwychwstał! „Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym. Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach” (Psalm responsoryjny). I cudem jest w naszych oczach! Moi drodzy, niech ten cud, dzisiaj uroczyście proklamowany, będzie zawsze, codziennie w waszych oczach. Amen.
(1996)
*Responsorium z Godziny czytań, Jutrzni i Nieszporów Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego oraz Jutrzni i Nieszporów Oktawy Wielkanocy (por. Ps 118, 24).
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz