homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Święto Ofiarowania Pańskiego, które dzisiaj obchodzimy, tradycja Kościoła wyraża symbolem zapalonej świecy. Palą się świece przy ołtarzu, trzymamy w rękach zapalone świece. Patrząc na zapalone światło przypominamy sobie trzy wymiary tej tajemnicy. Po pierwsze: to Chrystus jest Światłością świata (J 8, 12) i Jego chwała oświeca wszystkich. To On zsyła ludziom swoją świętość, to znaczy miłość, aby żyli tak jak On. Po drugie: wszyscy wierzący w Chrystusa, cały Kościół, my zapalamy swoją miłość, jak świece, od tej, którą jest On, Bóg Człowiek, aby w swojej duszy mieć światło, nie żyć w grzechu, a żyć w łasce. Miłość i łaska to jest to samo.
I po trzecie: najczcigodniejszym reprezentantem Kościoła, a zarazem pośrednikiem w tym spotkaniu (hypapante – to akcentuje liturgia bizantyjska) Boga z ludźmi, jest Maryja, Boga-Rodzica, Niepokalana; my mówimy jeszcze: Gromniczna. To Ona właśnie jawi się w opisie dzisiejszej Ewangelii. Ale jakby w dwóch etapach. W pierwszym dokonuje złożenia Daru: przedstawia w świątyni nowo narodzone Dziecko, którym jest Bóg Wcielony – kładzie na ołtarz Jezusa.
Ale w drugim etapie – jak zapowiada to w dzisiejszej Ewangelii prorok Symeon – stojąc pod krzyżem, z sercem przebitym mieczem, ofiaruje Hostię za zbawienie świata. Ciało Chrystusa leży wtedy na ołtarzu Krzyża. I właśnie wtedy, kiedy Chrystus jest przybity do krzyża, ta zapalona Świeca, Światłość Boga dla ludzi, dla ludzkości, świeci najjaśniejszym światłem. Spala się wprawdzie, bo Chrystus cierpi i umiera, ale oświeca, ogrzewa i zbawia. Bo za chwilę zmartwychwstaje, okazując moc tej miłości, która jest mocniejsza niż śmierć (por. Pnp 8, 6).
I jak wpierw w Kanie Galilejskiej (słyszeliśmy niedawno tę Ewangelię) Matka mówiła do współbiesiadników: „Czyńcie to, co wam każe Syn” (por. J 2, 5), tak przy Krzyżu mówi wyraźniej, pokazuje, którędy trzeba iść. Jak gdyby zapalała świecę, dawała nam do ręki i mówiła: idźcie za Światłem.
Trzeba zapamiętać ten gest Gromnicznej! To jest nieustająca katecheza Maryi, Matki Jezusowej, dla wszystkich pokoleń. I dla nas, którzy doszliśmy do bardzo ciemnej epoki dziejów[1]. Maryja wskazuje, gdzie jest moc dla naszej nadziei i jak dokonuje się najważniejszy akt naszego życia: zbawienie. Bo „dla nas i dla naszego zbawienia” Światło, którym jest Chrystus, zstąpiło z nieba. Zstąpiło i jest. Jest w Chrystusie, a Chrystus jest w Hostii, w Eucharystii ofiarowanej nieustannie w czasie Mszy świętej.
Bo czy nie widać tak oczywistego podobieństwa? Tamta scena i ta! Tamta, którą dzisiaj opisuje nam święto Ofiarowania Pańskiego: przedstawienie w świątyni i złożenie ofiary na Krzyżu – i to, co my tu spełniamy w tej świątyni. Przecież każda Msza święta ma te dwa momenty: za chwilę skończę kazanie i będzie przygotowanie darów; to tak jak wtedy: Matka Boska przygotowała ten Dar, który potem zostanie złożony na ołtarzu Krzyża, położyła dziecko na ołtarzu. A za chwilę będzie we Mszy świętej przeistoczenie, a po przeistoczeniu – proszę wsłuchać się dobrze w słowa, które wypowiada kapłan, bo powie: „Wspominając śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, ofiarujemy” Tobie, Boże, Chrystusa-Hostię i nas samych.
To jest ten dwutakt, który przypomina nam dzisiejsze święto, pouczając nas, przypominając nam i stając się apelem: abyśmy znali dobrze sens każdej Mszy świętej, byśmy ją sobie cenili jako największy skarb naszego życia, byśmy wiedzieli, że trzeba tam, w czasie przygotowania darów, złożyć nasz dar.
Co mamy złożyć? Ileż to razy Chrystus dopomina się: oczyść się z grzechów, stań z czystym sercem przy ołtarzu. A kiedy kapłan podniesie Hostię do góry po przeistoczeniu i za chwilę powie: „Wspominając śmierć i zmartwychwstanie ofiarujemy”, z czystym sercem ty też podnieś Hostię. Niech się w tobie zapali światło Chrystusowe. Bo mając czyste serce masz prawo przyjąć Go do duszy, od Ognia, którym jest Chrystus, zapalić własne serce.
I żyj tak na co dzień. Uczestnicząc w zwyczajności. W wierności Chrystusowi we wszystkim, co tę zwyczajność tworzy. Ale przede wszystkim w wierności Chrystusowi w posiadaniu w sobie tego Ognia, który zapala się tyle razy w czasie naszego życia: i w momencie chrztu, i w momencie śmierci, i przy Pierwszej Komunii świętej, i na ołtarzu przy małżeństwie i przy przyjęciu kapłaństwa, i w chorobie, i w zdrowiu. I zapala się podczas każdej Mszy świętej. Bo tutaj jest owo spotkanie światłości Chrystusa z naszym małym światłem, często tlącą się ledwie iskierką.
Oto treść dzisiejszego święta. Jest nim bardzo wyraźny apel Matki Jezusowej, Matki Gromnicznej: zapalona świeca, która jest impulsem, jaki idzie od Światłości, którą jest Chrystus. Niech to wszystko ożywi w nas naszą wiarę, naszą nadzieję i naszą miłość.
(1988)
[1] Kiedy głosiłem tę homilię (2 lutego 1988 roku), Ojczyzna nasza wciąż jeszcze była pogrążona w nocy narodowej. Wczesną wiosną 1988 roku doszło do wybuchu strajków na wielu uczelniach, które brutalnie spacyfikowała milicja. W kwietniu i maju wiele zakładów przemysłowych ogarnęła fala strajków okupacyjnych. Wobec wzrastającej atmosfery konfrontacji rozpoczęły się nieformalne rozmowy między stroną rządową a przedstawicielami Solidarności.
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz