homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Wprowadzenie do Mszy świętej:
Uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Ostatni mocny akcent Świąt Wielkanocnych. Chrystus, który cierpiał, umarł, zmartwychwstał, wstąpił do nieba jako Pan i Władca, zaczyna rozdzielać owoce męki nam, ludziom. Jesteśmy w Wieczerniku razem z Apostołami i prosimy o te dary. A obdarowani, chcemy żyć według Ducha Chrystusowego. Prośmy o przebaczenie, abyśmy godnie uczestniczyli w tej Ofierze. (Chwila milczenia). Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu...
Homilia:
W całym Kościele katolickim, na Wschodzie i Zachodzie, kiedy dziś wejdziemy do świątyni, słyszymy uroczystą proklamację o Zesłaniu Ducha Świętego. Słyszeliśmy ją przed chwilą w opisie z Dziejów Apostolskich. Dzisiejsze święto jest dopełnieniem całego cyklu paschalnego, wielkanocnego.
Rozbudował się do pięćdziesięciu dni ten centralny cykl liturgiczny i to zakłada właściwy cel, specyficzny cel. Po co przez siedem tygodni świętować misterium śmierci i zmartwychwstania? (Nawiasem mówiąc, każda niedziela całego roku jest zawsze poświęcona tej prawdzie). Po to, aby w sposób szczególny przyciągnąć uwagę wszystkich ludzi, tych, którzy może zeszli gdzieś na opłotki, zapomnieli, przyciągnąć ich uwagę do centrum wiary. Jeśli by ktoś nas zapytał: „W co wierzysz, w kogo wierzysz?”, to naturalnie mówimy: w Jezusa Chrystusa. Ale mówiąc: w Jezusa Chrystusa, zawsze w podtekście rozumiemy: Tego, który umarł i zmartwychwstał.
I oto Śmierć i Zmartwychwstanie jest momentem, który ma swoje dopełnienie w tym święcie, jakie dzisiaj obchodzimy. Chrystus po to cierpiał i po to umarł, żeby owoce wysłużone przez mękę i śmierć rozdać. I kiedy zasiadł po Wniebowstąpieniu „po prawicy mocy Bożej”, jak to określa Pismo święte (por. Mk 16, 19; Kol 3, 1), otrzymał królewską inwestyturę, władzę rozdzielania tych owoców, które wysłużył na krzyżu. Po prostu zaczął, tak jak dobry szafarz, gospodarz, rozdawać to wszystko, co zebrał. Rozdziela dary Ducha Świętego, tak jak nam to dzisiaj plastycznie przedstawił św. Łukasz Ewangelista: ogniste języki spadły na poszczególne osoby, ogień z nieba (Łk 12, 49), ten ogień, po który tyle razy ludzie wyciągali i wyciągają rękę, żeby go wydrzeć bogom. Te dary, można też powiedzieć, to pokarm naszej nadziei.
Kto ma Ducha Świętego, ten potrafi nie tylko głęboko wierzyć, ale ten potrafi, dzięki miłości Ducha i żarowi ognia, mieć niezawodną nadzieję, która w momentach beznadziejnych staje się gwiazdą przewodnią.
Jeśli chodzi o dary, którymi nas Zmartwychwstały obdarowuje przez Ducha Świętego, to jest przede wszystkim to, co nam dzisiejsza Ewangelia przypomina: „Tchnął na nich i powiedział: Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone” (J 20, 22-23). A więc pierwszym darem zbawczej śmierci na krzyżu, rozdzielanym dzisiaj, jest dar odpuszczania grzechów. Kto doświadczył w życiu grzechu i doświadczył przebaczenia, ten wie, jak wielkim darem jest ten owoc męki Chrystusa.
Ale mówiąc o grzechu, mówimy o negatywnej stronie daru. A Chrystus podjął mękę nie tylko po to, by nas wyzwolić od grzechu, ale po to, by odpuściwszy nam grzechy napoić nas Duchem. „Wszyscyśmy też – pisze Paweł – zostali napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12, 13). Upojenie Duchem jest pozytywnym aspektem dokonania Chrystusa na krzyżu. A więc w tych dwóch członach dialektyki: odpuścić grzech, upoić Duchem; otrzymać rozgrzeszenie, aby przylgnąć do Jezusa – mieści się to, co nazywamy językiem biblijnym „przymierze”.
Właśnie święto Zesłania Ducha Świętego przypadło w starodawne żydowskie święto Zielonych Świąt, zwane też Pięćdziesiątnicą (Tb 2, 1) i Świętem Tygodni (Wj 34, 22; Lb 28, 26), które zostało ustanowione (jak utrzymuje tradycja rabinistyczna) na pamiątkę przymierza zawartego z Bogiem na górze Synaj (por. Wj 19, 16), kiedy Bóg przez Mojżesza przekazał tablice Dziesięciu Przykazań, kiedy została ustanowiona ofiara dziękczynna i przebłagalna, natomiast święcenie Paschy w Starym Testamencie było zapowiedzią przyszłego Święta Wielkanocy, które jest w Kościele wspominaniem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
A więc można również powiedzieć, że święto dzisiejsze jest świętem „Nowego Przymierza” (Łk 22, 20), jest świętem, które nam co roku przypomina: pamiętaj, że Bóg z tobą zawarł przymierze! Bóg, to znaczy Ojciec przez Chrystusa w Duchu Świętym. Bo na tym polega wyższość Nowego Przymierza nad Starym, że my dzięki śmierci Chrystusa i zesłaniu Ducha Świętego możemy widzieć w Bogu Ojca i możemy Boga jak Ojca miłować. I zaczyna się ten proces zbliżania się do Boga właśnie dzięki „pracy” (tak w cudzysłowie byśmy powiedzieli) Ducha Świętego w nas. Zaczyna się od tego, że „nikt – jak to Paweł nam dzisiaj lapidarnie przypomniał – nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12, 3). Nikt nie może o Jezusie Chrystusie, Jezusie z Nazaretu, powiedzieć: Bóg, Bóg w którego wierzę, któremu ufam i którego miłuję bezgranicznie, którego wolę chcę pełnić – jeśli nie będzie miał światła Ducha Świętego, jeśli zamknie bramę serca i umysłu przed natchnieniami Ducha Świętego, który do niego przychodzi. Wielu ludzi nawet poza ten pierwszy punkt chrześcijaństwa nie wyszło: nie rozumie w ogóle chrześcijaństwa widzianego „od wewnątrz”, stoi tak jakby poza murami kościoła i choć jak ślepiec dotyka tych murów z zewnątrz, nie widzi czaru, piękna, kolorystyki witraży, które w całej swej prawdzie i krasie mogą być widziane tylko wtedy, kiedy stoi się wewnątrz a z zewnątrz pada na nie promień słońca.
Otóż Chrystus daje nam Dar Ducha Świętego. Daje nam możliwość, dzięki temu Darowi, przyjęcia tego, czego On od nas wymaga jako Pan, Król i Bóg. Pomaga nam wypełnić wolę Ojca, o którą się codziennie modlimy, mówiąc: „Bądź wola Twoja”. Kiedy więc Duch jest w nas, poznajemy Boga przez Chrystusa, widzimy w Nim Ojca. A po wtóre, nie tylko chcemy, ale możemy – bo mamy wewnętrzną moc – żyć tak, jak chce Bóg.
Bo cały nasz tak zwany problem religijności – mówimy: ja jestem wierzący, tamten niewierzący, ja religijny, tamten niereligijny – polega na czym? Właśnie na tym, że człowiek może objawiającego się Boga, przychodzącego Boga, zbliżającego się, bliskiego – poznać i pokochać. Poznać w Jego Osobie i poznać w Jego wymaganiach. Poznać, ukochać, umiłować i oddać się Jemu, a Bóg nas wprowadza do tej wspólnoty przymierza z Sobą. Wprowadza nas, dając nam poznanie – uczymy dzieci religii, uczymy je poznawać prawdę o Bogu, niejako „z zewnątrz” im mówimy, jaki jest Bóg – ale Bóg przychodzi również do człowieka „od wewnątrz”, drogą miłości. Poprzez – jak mówimy – natchnienia, inspiracje, poprzez światło, które oświeca to słowo, jakie wypowiada katecheta czy ksiądz, czy matka, czy ojciec, słowo Chrystusa, które słyszymy, tak jak przed chwilą w czytaniach liturgicznych i teraz podczas tego kazania.
Są tutaj tacy, którzy słyszą, a są tacy, którzy nie słyszą. Stoją, słuchają, ale nie mają w swym wnętrzu Ducha Świętego i mówią sobie: no, mówi coś, naturalnie, może tam i w tym logika jest... ale nie kochają tego, co słyszą o Bogu jako Ojcu, i nie kochają tego, co słyszą o Synu, który umarł i zmartwychwstał, i tym samym nie kochają Go. I tym samym łamią Jego przykazania i nie pełnią Jego woli, bo Objawienie nie zostaje przez nich przyjęte i nie ma między nimi a Bogiem przymierza, tak jak powinno być, ponieważ Bóg ze swej strony przymierza nie odwołał: dał nam Syna raz na zawsze.
Właśnie spojrzenie na dzieło Chrystusa jest dziełem Ducha Świętego. Moi drodzy, to jest jedna z największych tajemnic naszej świętej wiary, cząstka tajemnicy Trójcy Świętej, którą będziemy obchodzić w przyszłym tygodniu, którą ciągle nie dość rozumiemy. Misterium Ducha Świętego jest jedną z największych tajemnic, bo jakże pogodzić Trzech z Jednym? Ale nie od tej strony trzeba rozwiązywać to misterium. Trzeba je rozwiązywać właśnie tak, jak wam prowadzę tę myśl: misterium Ducha Świętego jest nam dostępne od strony Jezusa Chrystusa i w zależności od Jego misterium.
Nie można określać Ducha Świętego – jak czasem się komuś wydaje – jako Tego, który zastąpił Jezusa po Jego wstąpieniu do nieba. Tym bardziej nie można utożsamiać Ducha Świętego z obecnością Zmartwychwstałego wśród nas, choć musi się określać Ducha Świętego w ścisłej więzi ze zmartwychwstałym Chrystusem. A więc można powiedzieć, że Duch Święty jest Tym, którego Ojciec daje Kościołowi – i w Kościele każdej poszczególnej duszy, każdemu z nas – po to, aby od wewnątrz wpłynął na przyjęcie przez nas Objawienia i Osoby Chrystusa. Bez Ducha Świętego nie możemy zrozumieć Objawienia ani nie możemy osobiście zjednoczyć się z Chrystusem. Można tworzyć fakultety religioznawstwa, ale tam o Bogu nikt się wiele nie dowie. Bo tam nie rozdzielają Ducha Świętego, który jedyny może człowiekowi dać prawdziwą wiedzę o żywym Bogu.
Można z tych tez teoretycznych, które wam przekazałem, wysnuć wiele praktycznych wniosków: w świetle tego, co powiedziałem, popatrzeć na naszą modlitwę, na nasze apostolstwo, na nasze życie codzienne. Choćby przez moment zobaczmy to zagadnienie na przykładzie modlitwy, kiedy modlitwa jest odpowiedzią słowną na słowa Chrystusa. Często wielu ludzi na tym kończy całą znajomość modlitwy. Ale ona może się przekształcić w odpowiedź milczenia dzięki inspiracji i tchnieniu Ducha Świętego, który jest Miłością – kiedy zanika „ja i Ty”, a staje się jedność dzięki miłości. I w tej miłości rozwiązuje się tajemnica „Trzech w Jednym”, rozwiązuje się największy paradoks, którego nikt rozumem własnym nie rozwiąże. Święci, którzy stoją na pewnej już wyżynie i głębi poznania, nie mają trudności z misterium Trójcy Świętej, bo wszystko u nich jest jedno dzięki miłości, która scala. Tak. Pragnąłbym zapytać, co wy po tym rozważaniu wyniesiecie do domu.
Wynieście to jedno: że trzeba prosić Ducha Świętego z pokorą, aby nauczył nas tego, co jest najtrudniejsze w życiu: aby dał nam fundament wiary. Żeby nas przede wszystkim nauczył, że w Eucharystii jest najbardziej uprzywilejowane miejsce udzielania się Ducha. Żeby nas nauczył, że wtedy, kiedyśmy już przyjęli Eucharystię, stamtąd idzie to tchnienie miłości, które nas rozżarza, całkowicie przemienia, przebóstwia. Tak jak ten zewnętrzny płomień, który nam ukazał Łukasz w opisie pierwszego zesłania Ducha. Ogień miłości, żar, który jest świadectwem mówiącym głośno, że ten człowiek jest nawiedzony przez Ducha Świętego.
Prośmy tak jak dzisiaj (śpiew przed Ewangelią): „Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości”.
(1980)
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz