homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Doszliśmy oto do szczytowego momentu Wielkiego Postu: jest Wielki Piątek, dzień śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa. W tym dniu, mając przed oczami ukrzyżowanie i w uszach brzmiący nam motyw „do końca ich umiłował” (J 13, 1), wszyscy zachowujemy prawdziwy i konkretny post, i ten zwany ścisłym, i ten zwany abstynencją. Wpisuje się on w długi ciąg czynu pokutnego, dzięki któremu bardziej zrozumiała staje się dla nas wielkopiątkowa Liturgia.
To, co w tej chwili sprawujemy, Kościół nazywa Liturgią Męki Pańskiej. Jedyny dzień w roku, kiedy ze względu na rzeczywistość Ofiary i dla upamiętnienia bólu z powodu śmierci Boga Człowieka nie jest sprawowana obrzędowa Eucharystyczna Ofiara. Dzisiaj nie odprawia się Mszy świętej. Raz w roku.
Na pierwszym planie widać dwie scenerie: Wieczernika, ale i Golgoty. „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata”, zawoła za chwilę kapłan, a my odpowiemy: „Venite adoremus, pójdźmy z pokłonem”. Czytany opis Męki Pańskiej w zapisie Janowym z realizmem przedstawił nam poszczególne jej etapy. To kronikarski opis wydarzeń, od wyjścia z Ogrojca aż po śmierć na krzyżu, który ludowa pobożność rozumie dogłębnie przez symbol ciemnicy – klęka tam lud od wieków, aby być z Chrystusem w tę noc z Czwartku na Piątek, i aż do ukrzyżowania.
Właśnie przed chwilą wysłuchaliśmy opisu tych przejmujących dreszczem scen przedstawiających dramat bogobójstwa. Ten opis został dopełniony przez pełen wyrazu rysunek proroka Izajasza (też go przed chwilą wysłuchaliśmy): „Tak nieludzko został oszpecony i postać jego była niepodobna do ludzi... Nie miał on wdzięku ani też blasku, aby na niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy go za nic” (Iz 52, 14; 53, 23).
I zaraz w tymże proroctwie Izajasza – wyraźne powiązanie, ukazanie związku cierpienia Chrystusa z naszym grzechami: „On się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści, a myśmy go uznali za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. A on był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze życie” (por. Iz 53, 45). Ileż to myśli dla nas, kiedy z drżeniem podchodzimy do konfesjonału, nie wiedząc często, że „choćby grzechy nasze były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją” (por. Iz 1, 18), bo je oczyści Krew Chrystusowa. Jak dopełniają te słowa główną myśl naszych rekolekcji; pytaliśmy: na czyj rozum i na czyje siły pomyślane jest nasze życie[1]? Dzisiaj już lepiej zdajemy sobie z tego sprawę. Nie tylko rozum, nie tylko siły, ale i zdrowie nasze, i życie nasze jest związane z Nim: „W ranach Twoich ukryj mnie”. Dlatego za chwilę klękniemy, aby z głęboką wiarą, pełną zaufania nadzieją i żarliwą miłością ucałować symboliczne wizerunki tych ran na drzewie Krzyża.
Ale jest jeszcze jeden motyw dzisiejszego Wielkiego Dnia, który trzeba wydobyć na jaw. Pamiętamy, że pewnego razu podeszli do Jezusa uczniowie Jana i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, twoi zaś uczniowie nie poszczą?” (Mt 9, 14). Jezus im wtedy rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć” (Mt 9, 15). Wielki Piątek jest dniem, kiedy zabrano ludziom Wcielonego Boga, ukrzyżowano ich Oblubieńca, włócznią przebito Jego bok. I oto ludzkość „ujrzała coś, czego nigdy nie opowiadano, coś niesłychanego (por. Iz 52, 15). Nad światem, w którym nie ma Boga, zapanował smutek, ból i ciemność. Powiada kronikarz: „Zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać” (Mt 27, 51). Tak jest wszędzie tam, gdzie nie ma Boga Wcielonego.
„Płaczcie, anieli, płaczcie, duchy święte – woła ludowy poeta – radość wam dzisiaj i wesele wzięte. Płaczcie przy śmierci, płaczcie przy pogrzebie Króla waszego i Boga na niebie. Płacz, jasne słońce, płacz, koło miesięczne, zalejcie, gwiazdy, światła swoje wdzięczne. Płaczcie, promienie z nieba wywieszone, wasze przedniejsze Światło zagaszone. A na ostatek zapłacz ty, człowiecze, to przez twe zbrodnie krew z Chrystusa ciecze. Dla ciebie umarł Syn Boga jedyny, by cię wybawić z grzechów twoich winy”. Oto, moi drodzy, Wielki Piątek. Dzień prawdziwej pokuty i smutku dla uczniów Chrystusa, którym zabrano ich Oblubieńca. Dlatego poszczą, dlatego też nie sprawują Eucharystii.
Właśnie. Ten obraz, który przed wami szkicuję, daje tło do naszej praktyki niedzielnej i codziennej. Przez cały rok, każdego dnia, wciąż uczestniczymy w sprawowaniu Eucharystii. Wiemy, że kiedy się sprawuje, zawsze powinniśmy być bez grzechu i przyjmować Ciało Pańskie. Bo umarły w Wielki Piątek Pan – zmartwychwstał. Kiedy Zmartwychwstały jest z nami, wtedy nie ma postu, nie ma smutku. Jest radość i pokój, jest życie pełnią życia. Czemu więc nie radujesz się, czemu nie zasiadasz do wspólnego stołu jak uczniowie w Emaus? Oto Oblubieniec jest każdej niedzieli, codziennie. Chyba, że ty umarłeś przez grzech – i śmierć, ciemność zakrywa twoje oczy, i nie rozeznajesz Go ukrytego w Chlebie.
W tym kontekście rozumiemy może głębiej, czym dla nas ma być post, a czym nasz Chleb codzienny, o który prosimy każdego dnia. Czym obowiązek niedzielnej Mszy świętej, punkt niepodważalny w programie chrześcijańskiego życia. Czym uczestnictwo we Mszy świętej bez Komunii w Ciele Zmartwychwstałego. Czym konieczność nieustannego wysiłku, by nie dać się zwieść pokusom szatana, który proponuje nam żyć samym tylko chlebem, dając go czasem miarą obfitą i potrzęsioną.
Każda Komunia mówi nam o obecności wśród nas Chrystusa Zmartwychwstałego. Jest radością, że On znowu jest, że jest dla nas. Ona, Komunia, jest dowodem zmartwychwstania i sensu podejmowanych trudów, cierpień i heroicznych czasem zmagań o każdy dzień. Każda Komunia przyjęta jest danym nam życiem Chrystusa, jest Jego mądrością i Jego mocą, Jego miłością i Jego świętością, jest życiem naszego życia. „Ja” Chrystusa przenika moje „ja” i jeśli poddam Mu swoją wolę, jeśli będę wierny Jego miłości, mogę mówić ze świętymi: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20).
I dlatego nawet w Wielki Piątek, choć Kościół nie odprawia Mszy świętej, rozdaje Komunię świętą, pozostawiony Owoc Mszy wielkoczwartkowej, uobecniającej śmierć na krzyżu, ale i zmartwychwstanie. To jest sens dzisiejszej Komunii w dniu bez Mszy: aby smutek żałoby nad zwłokami Umiłowanego rozjaśnić refleksem promieniującego już zmartwychwstania.
O tym pamiętajmy wszyscy, kiedy za chwilę z czcią pochylimy się nad wizerunkiem „Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata” i Zbawienie każdego z nas. Venite adoremus, pójdźmy z pokłonem!
Ale zanim ucałujemy Krzyż, modlitwą ogarniemy Kościół święty i jego potrzeby.
(1987)
[1] Aluzja do monologu Bogumiła z Nocy i dni Elizy Orzeszkowej.
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz