Pierwsze czytanie: Rdz 1, 1 - 2, 2

      Drugie czytanie (3):  Wj 14, 15 - 15, 1

Trzecie czytanie (5): Iz 55, 1- 11

Czwarte czytanie (8): rz 6, 3 - 11

      Ewangelia: Łk 24, 1 - 12

WIGILIA PASCHALNA 
(ze sprawowaniem sakramentów wtajemniczenia dorosłych, chrztu, bierzmowania i eucharystii)

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

a person holding a wine glass and a wine glass
19 kwietnia 2025

Wśród wielu życzeń, które powtarzamy począwszy od dzisiejszej Wielkiej Nocy, zwrot „Wesołego Alleluja!” brzmi prawie jak slogan, jak stereotyp. Ktoś mi napisał przed kilkoma dniami: „Im dłużej żyję, tym bardziej ten «stereotyp» staje się dla mnie zrozumiały”. Tak się rzeczywiście mówi: „Wesołego Alleluja”. Byłoby chyba lepiej powiedzieć: „Radosnego Alleluja”, ale niech będzie nawet i „wesołego”. Ważniejsze jest „alleluja”, to słowo-klucz, które dzisiaj dominuje nad całą liturgią Wigilii Paschalnej czyli paschalnego czuwania. Czuwamy. Jedni czuwają gdzieś na marginesach tego świata, na pograniczu śmierci, a inni czuwają przy Panu życia, zmartwychwstałym Kyriosie.

„Alleluja”. Co znaczy to słowo? Widzę tutaj małego chłopca; pewnie by się zdziwił, gdybym go zapytał, co znaczy „alleluja”. Albo zaśpiewałby jakąś amerykańską piosenkę z tym słowem. Laicyzuje się to słowo, by wydrzeć jego prawdziwy sens ze świadomości chrześcijan. „Alleluja” znaczy „chwalcie Pana”. Wiadomo, o jakiego Pana chodzi: Pana życia i śmierci, zabitego, ukrzyżowanego i dzisiaj zmartwychwstałego.

Chwała – „chwalcie Boga”. Chwała – to słowo też jest wieloznaczne, lepiej można je oddać innym polskim słowem: „uwielbienie”. „Chwała” w kontekście paschalnym tej Nocy znaczy „uwielbienie”, czyli: uwielbiajcie Pana. Przyjdźcie do świątyni w Noc paschalną nauczyć się uwielbiania Pana, żeby wasze życie było uwielbianiem Pana. Gloria Dei homo vivens, chwałą Boga jest człowiek, który żyje tą chwałą, Jego chwałą. Chwała Boga jest jak ziarno, jak iskra, która pada w umysł i serce człowieka i idzie z powrotem ku Stwórcy i Odkupicielowi, ku Panu życia i śmierci – i tworzy spotkanie człowieka z Bogiem Trójjedynej Miłości.

Uwielbienie rodzi się z podziwu – „Alleluja”, chwalcie Pana, uwielbiajcie Pana! – zapamiętaj, słuchaj: z podziwu! Podziwiasz Boga? Chciałbym krzyknąć teraz tak głośno, żeby wszystkie krańce diecezji to usłyszały: uwielbienie rodzi się z podziwu, którego człowiek doznaje, znajdując się w obecności Boga!

Moi drodzy, kto ma lepszy program do zaproponowania? Nie chcę dzisiaj w tę świętą Noc nikogo boleśnie dotykać, choć można by było niejedno powiedzieć. Podziw rodzi się w człowieku, który doznaje jakby „dotknięcia” wiarą obecnego Boga. Obecny Bóg! Wiesz, kto to jest Bóg? Ludzie przez całe życie szukają Boga. Szukają, aby Go poznać, aby Mu zawierzyć, aby Go umiłować, aby wyrwać się z bezsensu, który nas otacza. Szukają, by poznając i miłując Boga z Nim się zjednoczyć. Byłoby o czym mówić przez całą noc! Co to znaczy, poznać Boga? Co to znaczy, być porwanym podziwem nad Jego obecnością? Co to znaczy, zjednoczyć się z Bogiem?

Moi drodzy, kiedy zamieszkuje w nas Zmartwychwstały Pan, Ukrzyżowany, który wylał swoją krew po to, aby móc tę krew przelewać do naszych serc, kiedy w nas zamieszkuje i kiedy Jego postawa wobec Ojca staje się nasza, kiedy w niej uczestniczymy (bo On w nas uczestniczy), wtedy mówimy: Alleluja! Chwalmy Pana! Chwalimy Pana i dajemy temu świadectwo. Lubimy słowo „świadectwo”. Nawet czasem słyszy się hasła: nie nauczanie, tylko świadectwo! A właśnie o to świadectwo chodzi, świadectwo, które jest nauczaniem. Bo nauczanie, które nie jest świadectwem, jest mizernym nauczaniem. Rodzice dość często nie potrafią wprowadzić dzieci w ten poryw podziwu i entuzjazmu, który ma człowiek, stojąc wobec Boga żywego. Nie widzą Go w Hostii, nie widzą Go w konfesjonale, nie widzą Go w czynach miłosiernych, nie widzą Go w oczach, z których przebija miłość, czystość, posłuszeństwo, ubóstwo, jeśli po prostu żyje w człowieku Chrystus. I zaciągają poważny dług wobec swoich dzieci. Ochrzcić, a nie nauczyć wiary – to mało! to wielka krzywda uczyniona dziecku.

Moi drodzy, oto wydobyliśmy właśnie to, co jest treścią Świąt Wielkanocnych i dzisiejszej Nocy. Ten klucz trzeba mieć: „Alleluja” – chwalmy Pana, uwielbiajmy Pana, życie swoje oddajmy za to, żeby Pan był uwielbiony. „Niech będzie Bóg uwielbiony”. „Niech będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament” – tak mówimy. Tu pada pytanie: jak to się robi? I właśnie ta Noc Paschalna, gdzie zostajemy wciągnięci przez poryw podziwu, wtajemnicza nas w ten podziw, wtajemnicza w to, co jest między Ojcem i Synem w Trójcy Przenajświętszej. Codziennie żegnamy się: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Wiemy, co to znaczy? Rozpoczynamy Mszę: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, i wychodzimy błogosławieni formułą trynitarną. Chrzcimy w imię Trójcy Przenajświętszej. I w imię Trójcy odpuszczamy grzechy i namaszczamy chorych świętym olejem, nie tylko na przejście śmiertelne.

Otóż w tę Noc, przedziwną Noc dzisiejszą przychodzimy tutaj, żeby poddać się procesowi wtajemniczenia, który Kościół od dwu tysięcy lat prowadzi wobec swoich dzieci. Chcesz poznać, chcesz zobaczyć, jak rodzą się chrześcijanie? Przyjdź w Wigilię Paschalną, dzisiaj. Przyjdź! Trzydziestotysięczne miasto, Sandomierzu, przyjdź tutaj, do katedry biskupiej, gdzie jest chrzest dorosłych! Przyjdź, żebyś zobaczyło, co znaczy przyjąć wiarę i być wiernym wierze do końca, i oddać życie za Chrystusa!

Jak? Jak to się robi? Najprostszymi formułami są: ogień, woda chrzcielna i Chleb Eucharystii – łatwo zapamiętać. Światło zapalone od ognia to wiedza, rozjaśnienie umysłu, woli i moc ludzkiego serca. Dzięki światłu rozumiem, co czyni woda chrzcielna: oczyszcza z grzechu, wydobywa spod wpływu szatana. I wprowadza, przez Chleb Eucharystii, który staje się posiłkiem codziennym, w kontakt z Bogiem. Żeby człowiek mógł mówić: Alleluja! Uwielbiam Cię, Panie i Boże mój. Magnificat anima mea Dominum, „Uwielbia dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim” (Łk 1, 46-47).

Krótka i czytelna lekcja, tu nie ma jakiejś zawiłej filozofii. Musi być zapalone światło Chrystusowe w nas, musi być Jego miłość, miłość prawdy. I musi być czyste serce, oczyszczone przez wodę chrztu, żeby mogło przyjąć zaproszenie na Ucztę, na Posiłek, gdzie chleb przemieniony jest w Ciało Obecności Boga, która fascynuje człowieka, pobudza do chwalenia i uwielbiania Obecnego. To wystarczy do dzisiejszej refleksji.

A mamy jeszcze wyjątkowy dar. Dzisiaj w świątyni katedralnej, w bazylice sandomierskiej jest chrzest dorosłych. Cztery osoby, które dotychczas nie spotkały Chrystusa, po długim przygotowaniu – poprzez zapalone światło, poprzez słowo Pisma, które jest światłem dla umysłu – przyjdą do chrzcielnej wody oczyszczenia. Bóg oczyszcza was dzisiaj, moi drodzy, z grzechu pierworodnego i z każdego grzechu, który popełniliście, mając lat dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści. Wielka sprawa! Kiedy zostaniecie ochrzczeni, będziecie bierzmowani i potem prosto, bez spowiedzi, bo obmyci krwią Chrystusa, dojdziecie do Przenajświętszej Eucharystii. A w drugim akcie my wszyscy, ochrzczeni w niemowlęctwie, kiedy rodzice mówili za nas te święte słowa: „wyrzekam się, wierzę” – i obiecywali: przekażemy wam wiarę w Jezusa Chrystusa, żebyście żyli tak jak On, Jego życiem – odnowimy przyrzeczenia dane na chrzcie.

„Raz na rok, około Wielkanocy”, mówimy, trzeba odnowić przyrzeczenia dane na chrzcie. Tu nie ma żartów. Ci, którzy szukają rozwiązania sensu istnienia poza Chrystusem, powoli odkrywają: „To nie to!” i docierają do bezgranicznej potrzeby wołania: „Ja chcę Ciebie, Panie Jezu Chryste, choć Cię nie znam i nie rozumiem!” W tym szukaniu pełnym bólu u wielu ludzi rodzi się tęsknota za tym, żeby spotkać wreszcie tą wielką przyjaźń, którą daje tylko Bóg, żeby spotkać to wielkie nasycenie, które daje tylko Bóg, i tę pełnię, którą daje tylko Bóg, zanim przyjdzie śmierć, która każdemu daje pełną, potrzęsioną miarą Obecność bliskiego Boga. Bo „stworzyłeś nas dla siebie, Boże, i niespokojne jest serce ludzkie, dopóki nie spocznie w Tobie”[1].

Dobrze, że sobie to przypominamy, przynajmniej raz w roku około Wielkanocy. Ale pamiętajmy, że możliwość takiego spotkania jest każdej niedzieli. Każda niedziela to mała Pascha. Każda niedziela to Wielkanoc. Dlatego tak bronimy niedzielnej Mszy świętej. Nie będziemy mówić: „Nam nie potrzeba kościoła, my chcemy targowiska”. Tylko będziemy mówić: „My chcemy ołtarzy Boga żywego”. I chcemy ludzi doprowadzać do Boga żywego, ponieważ tam jest życie i zmartwychwstanie nasze.

Resztę dopowiedzą przepiękne obrzędy, które jeszcze są przed nami. I zacznie się teraz część następna Liturgii – liturgia chrzcielna. Przywołuję teraz katechumenów, którzy są w tej świątyni i za chwilę dostąpią, po długim przygotowaniu, ostatniego aktu chrztu świętego: obmycia wodą i wezwania Przenajświętszej Trójcy.

(2001)

 


   [1] Św. Augustyn, Wyznania, Księga I, 1.

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz